Twardy kark ludu Bożego w Biblii

Boży lud twardego karku

Po 40 latach wędrówki po pustyni, Mojżesz przed wejściem do Kanaanu dokonuje pewnych podsumowań, zwraca uwagę na najważniejsze aspekty Zakonu czy też przestrzega Izraela przed grzechami. Jest to dość szczegółowo przedstawione w pierwszych rozdziałach 5 Mojżeszowej. W tym kontekście pada zapowiedź wejścia Izraela do Kanaanu z Bożym błogosławieństwem.

„Wiedz tedy, że nie przez wzgląd na twoją sprawiedliwość daje ci Pan, Bóg twój, tę piękną ziemię w posiadanie, gdyż jesteś ludem twardego karku.” (5 Mojż. 9:6)

Jeżeli jest jedna cecha, która charakteryzowała naród Izraelski na przestrzeni dziejów ST, to jest to krnąbrność wobec Pana Boga. Niezależnie od okoliczności czy momentu dziejowego, w Izraelu zawsze przejawiał się bunt i nie posłuszeństwo, które doprowadziły do zapowiadanego przez Pana Boga uprowadzenia czy to przez Asyrię lub Babilon. Mimo tej aroganckiej postawy, Bóg, na każdym etapie dochowywał wierności Izraelowi: czy to ze względu na obietnicę daną Abrahamowi, czy to słowom przekazywanym przez Mojżesza. Jedną z takich obietnic, było wprowadzenie Izraela do Ziemi Obiecanej, mimo że Izrael (jako naród) swoim postępowaniem nie zasługiwał na to.

Zapowiedź wejścia do Kanaanu

Po 40 latach wędrówki po pustyni, Mojżesz przed wejściem do Kanaanu dokonuje pewnych podsumowań, zwraca uwagę na najważniejsze aspekty Zakonu czy też przestrzega Izraela przed grzechami. Jest to dość szczegółowo przedstawione w pierwszych rozdziałach 5 Mojżeszowej. W tym kontekście pada zapowiedź wejścia Izraela do Kanaanu z Bożym błogosławieństwem: „Słuchaj, Izraelu! Ty przekroczysz dziś Jordan, aby wejść i podbić narody większe i potężniejsze od ciebie, i zdobędziesz miasta wielkie i obwarowane aż pod niebiosa; Pokonasz wielki i rosły lud, Anakitów, których znasz i o których słyszałeś: Któż sprosta synom Anaka? Ale dziś poznasz, że Pan, Bóg twój, przechodzi przed tobą jak trawiący ogień. On ich wytępi i On ich powali przed tobą, a ty szybko ich wypędzisz i wygubisz, jak ci przyrzekł Pan.” (5 Mojż. 9:1-3) Słowa te Pan wypowiedział do Izraela poprzez Mojżesza, gdy powoływał ich z Egiptu, ale także taką obietnicę osobiście złożył Abrahamowi: „Ziemię, na której przebywasz jako przychodzień, całą ziemię kanaanejską dam tobie i potomstwu twemu po tobie na wieczne posiadanie i będę Bogiem ich.” (1 Mojż. 17:8)

Możemy zatem zobaczyć, że Pan Bóg z jednej strony złożył zobowiązanie, ale dodatkowo jeszcze je potwierdzał. I w tym kontekście należy podkreślić, że Izrael dostąpił spełnienia tej obietnicy ze względu na Abrahama, a nie ze względu na siebie jako naród. Pan Bóg wyraźnie zaznaczył i wielokrotnie potwierdził, że Izrael sam z siebie nie zasługuje na nagrodę Ziemi Obiecanej, ale dostępuje jej, ponieważ taka obietnica trafiła m.in. do Abrahama: „Lecz gdy Pan, Bóg twój, wypędzi ich przed tobą, nie mów w swoim sercu: Przez wzgląd na moją sprawiedliwość wprowadził mnie Pan, abym wziął w posiadanie tę ziemię, a z powodu niegodziwości tych narodów wypędził je Pan przed tobą. Nie przez wzgląd na twoją sprawiedliwość i prawość twego serca idziesz, aby wziąć ich ziemię w posiadanie, lecz z powodu niegodziwości tych narodów wypędza je Pan, Bóg twój, przed tobą i aby dotrzymać słowa, które Pan dał pod przysięgą twoim ojcom, Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi.” (5 Mojż. 9:4-5).

Powiedzmy sobie jasno: Izrael nie zasługiwał na to, aby wejść do Kanaanu. Nie zapracował na to, nie okazał się godny w oczach Bożych. Jedyny powód, że Izrael wszedł do Ziemi Obiecanej to obietnica złożona Abrahamowi, powtórzona Izaakowi i Jakubowi kilkaset lat wcześniej. Izrael przez 40 lat udowadniał, że nie zasługuje na to, bo jest „ludem twardego karku”.

Tak mocne i dobitne podkreślenie tego faktu, obniża samoocenę i jednocześnie może budować uczucie bycia niegodnym otrzymanego błogosławieństwa. Jednakże postawienie sprawy w ten sposób, stanowi bezpiecznik przed auto wywyższaniem się, popadaniem w pychę i nadmiernym poczuciem własnej wartości. Takie myślenie nie ma za zadanie prowadzić do jakiegoś upodlenia czy bezwzględnego poniżenia, ale do budowania własnej wartości na łasce i miłości Bożej, a nie na swoich dokonaniach w ciele. Pan Bóg, wprowadzając Izraela do Ziemi Obiecanej nie robi tego przecież wbrew sobie. On chce uchronić Izraela przed myśleniem, że Kanaan „im się należy”.

Kościół z łaski

Nie inaczej jest z wybierającym się Kościołem w Wieku Ewangelii, bo któż może powiedzieć, że „korona żywota” mu się należy? Tak jak Pan Bóg chciał, aby Izrael nie chlubił się „zapracowaniem” na Ziemię Obiecaną, tak ap. Paweł przestrzega przed samouwielbieniem się: „Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; Nie z uczynków, aby się kto nie chlubił.” (Ef. 2:8-9) Nikt nie ma podstaw, by powiedzieć, że zasłużył czy zapracował na zbawienie. To, że Biblia trafia do ręki człowieka, nie jest dziełem przypadku lub wielopokoleniowego dziedzictwa, ale tylko i wyłącznie miłości Bożej.

Okupowa śmierć Chrystusa czyni nas w oczach Bożych godnymi ubiegania się o najwyższą nagrodę: „Gdyż wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej, I są usprawiedliwieni darmo, z łaski jego, przez odkupienie w Chrystusie Jezusie, Którego Bóg ustanowił jako ofiarę przebłagalną przez krew jego, skuteczną przez wiarę, dla okazania sprawiedliwości swojej przez to, że w cierpliwości Bożej pobłażliwie odniósł się do przedtem popełnionych grzechów” (Rzym 3:23-25) Teologia naszego zbawienia, opiera się na doktrynie okupu: Jezus, swoim samo ofiarowaniem się wykupił winę Adama, a w nim cały rodzaj ludzki – w tym nas. Aby okup miał jednak zastosowanie indywidualne, należy go „uskutecznić” przez naszą osobistą wiarę. Tym samym, Pan Bóg, ma podstawę do okazania nam swojej cierpliwości i pobłażliwie spoglądać na nasze grzechy. W powyższym nie ma naszej zasługi, ale jest tylko i wyłącznie łaska Boża: „Mówi bowiem do Mojżesza: Zmiłuję się, nad kim się zmiłuję, a zlituję się, nad kim się zlituję. A zatem nie zależy to od woli człowieka, ani od jego zabiegów, lecz od zmiłowania Bożego.” (Rzym. 9:15-16)

Jak widzimy, to aspekt wiary (a raczej jej siły i wielkości) jest tym katalizatorem dostąpienia łaski, co możemy dostrzec w procesie odpuszczenia grzechów: „I zwróciwszy się do kobiety, powiedział Szymonowi: Widzisz tę kobietę? Wszedłem do twojego domu, a nie dałeś wody dla nóg moich; ona zaś łzami skropiła nogi moje i włosami swoimi wytarła. Nie pocałowałeś mnie; a ona, odkąd wszedłem, nie przestała całować nóg moich. Głowy mojej oliwą nie namaściłeś; ona zaś olejkiem namaściła nogi moje. Dlatego powiadam ci: Odpuszczono jej liczne grzechy, bo bardzo miłowała. Komu zaś mało się odpuszcza, mało miłuje. I rzekł do niej: Odpuszczone są grzechy twoje. I zaczęli współbiesiadnicy rozważać w sobie: Któż to jest ten, który nawet grzechy odpuszcza? I powiedział do kobiety: Wiara twoja zbawiła cię, idź w pokoju.” (Łk. 7:44-50) Owa kobieta dokonała pewnych uczynków: płacz, pocałunek, namaszczenie olejkiem, ale żaden z tych uczynków nie spowodował odpuszczenia jej grzechów. Te zostały usunięte na fundamencie jej wiary i miłości. Jeżeli zatem uczynki nie mają znaczenia na zbawienie, które jest darmo i z łaski to, jak jest ich rola? Powszechne myślenie sugeruje, że zbawienie osiągniemy dzięki własnej pracy, tzn. uczynkom. Stawiamy tym samym uczynki jako fundament naszego zbawienia. Rzeczywistość przedstawiona przez ap. Pawła jest z goła inna: to wiara w odkupienie Chrystusowe jest fundamentem, które dopiero popycha nas do właściwych uczynków: „Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili.” (Ef. 2:10) Tylko ta kolejność (wiara – uczynki) powoduje, że w naszym życiu będziemy dokonywać dzieł zgodnych z wolą Bożą i będziemy szukać nie woli swojej tylko Pańskiej. Inna kolejność (uczynki – wiara) powoduje, że mimo iż w naszym życiu będą dobre uczynki, to będą one zawsze ludzkie.

Przestroga przed pychą

Mimo tego, w naszych ciałach jest intensywnie działający gen samolubstwa, egoizmu i wywyższania się. Dla wybierającego się Kościoła w Wieku Ewangelii ta przestroga wydaje się być jeszcze dobitniej wykazana jak była do Izraela, choć – nie wiedzieć czemu – nie jest dziś akcentowana.

Izraelici byli przestrzegani, aby nie budowali swojej wartości na własnych uczynkach, tylko na łasce Bożej (5 Mojż 9:5). Mimo to, ich „dziedzictwo” było tym, co powodowało, że czuli się lepsi od innych: „A pewni ludzie, którzy przybyli z Judei, nauczali braci: Jeśli nie zostaliście obrzezani według zwyczaju Mojżeszowego, nie możecie być zbawieni.” (Dzieje 15:1) Izraelczycy mieli zakon, proroków, wielowiekową tradycję, historię i genealogię. Żaden naród nie mógłby się takim bogactwem zasobów duchowych pochwalić jak Izrael. Jednak po tych wszystkich doświadczeniach jakie przeszli, te elementy nie stanowiły dla nich narzędzi do rozwoju duchowego, ale do budowania w swojej głowie wizji wyższości nad innymi. Na tyle to było w nich silne, że nie mogli pojąć istnienia utorowanej drogi dla zbawienia pogan, właśnie w okupowej śmierci Chrystusa, mimo wyraźnego nauczania apostołów: „Wierzymy przecież, że zbawieni będziemy przez łaskę Pana Jezusa, tak samo jak i oni.” (Dzieje. 15:11)

I mimo niekwestionowanemu znaczeniu narodu Izraelskiego w Planie Bożym, postawa „nam się należy zbawienie, więc aby zostać zbawionym, najpierw trzeba stać się żydem” była na tyle problematyczna, że stanowiła zarzewie konfliktów: „A w owym czasie, gdy liczba uczniów wzrastała, wszczęło się szemranie hellenistów przeciwko Żydom, że zaniedbywano ich wdowy przy codziennym usługiwaniu.” (Dzieje. 6:1) A to w efekcie, prowadziło do wypaczenia doktryny zbawienia: „Tak, utrapienie i ucisk spadnie na duszę każdego człowieka, który popełnia złe, najprzód Żyda, potem i Greka, A chwała i cześć, i pokój każdemu, który czyni dobrze, najpierw Żydowi, a potem i Grekowi. Albowiem u Boga nie ma względu na osobę.” (Rzym. 2:9-11)

Przy końcu Wieku Ewangelii z nami nie jest inaczej. Przestroga dla współczesnych wiernych Pańskich jest jednoznaczna: „Ponieważ mówisz: Bogaty jestem i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję, a nie wiesz, żeś pożałowania godzien nędzarz i biedak, ślepy i goły” (Ap. 3:17) To słowa o nas i do nas (jeżeli wierzymy, że żyjemy w ostatnim okresie rozwoju Kościoła, tj. okresie Laodyceii). Fundament naszych obecnych doświadczeń, to ocena, że to co mamy (błogosławieństwa od Pana), to nasz osobisty skarb, zasób i dziedzictwo jakie wypracowaliśmy, które gwarantuje nam zbawienie – „mówisz… niczego nie potrzebuję”. Te werset mówi o fałszywej samoocenie, która prowadzi do bycia „letnim”. Problem nie jest położony w posiadaniu tego bogactwa, ale w osobistym podejściu do niego. To nie jest tak, że owe bogactwo jest złe, że trzeba się go pozbyć. Myślą listu do Laodycei jest wezwanie do wyrwania się z letargu. Ponieważ pozorna świadomość posiadanego bogactwa, jest fundamentem do bycia letnim. Rozwiązanie polega na wzbogaceniu się w „złoto w ogniu wypróbowane” (Ap. 3:18), ten proces uskuteczniony jest za pomocą doświadczeń, które mają pobudzić naszą gorliwość: „Wszystkich, których miłuję, karcę i smagam; bądź tedy gorliwy i upamiętaj się.” (Ap. 3:19)

Tak jak Izraelici myśleli, że im się należy lub że są lepsi od innych, tak i takie myślenie jest zagrożeniem dla nas. Przewagę jednak jaką mamy nad Izraelem jest to, że Izrael swojej przestrogi nie przyjął do serca, a my cały czas możemy. Dodatkowo ubogaceni doświadczeniami „starszych braci w wierze”.

Postawa pozornej wyższości prowadzi do samolubstwa, o czym przestrzegał Pan Jezus: „A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie.” (Mat 24:12) Jeśli pożądanym stanem jest miłość „gorąca”, która może być wyrażona w oddawaniu życia za innych, to miłość oziębła, jest niczym innym jak samolubstwem: tak na gruncie uczynków jak i wiary. To wszystko cały czas sprowadza nas na grunt uśpienia, letargu czy spoczynku na laurach. „Ani nie kuśmy Pana, jak niektórzy z nich kusili i od wężów poginęli, Ani nie szemrajcie, jak niektórzy z nich szemrali, i poginęli z ręki Niszczyciela. A to wszystko na tamtych przyszło dla przykładu i jest napisane ku przestrodze dla nas, którzy znaleźliśmy się u kresu wieków. A tak, kto mniema, że stoi, niech baczy, aby nie upadł.” (1 Kor. 10:9-12) Doświadczenia Izraela są dowodem na dotrzymanie przez Boga danych obietnic, ale także przestrogą przed konsekwencjami niedochowania wierności Bogu. W podobnych duchu, przestrzega przed uratą szansy zbawienia, ap. Piotr: „Wy tedy, umiłowani, wiedząc o tym wcześniej, miejcie się na baczności, abyście, zwiedzeni przez błędy ludzi nieprawych, nie dali się wyprzeć z mocnego swego stanowiska.” (2 Piotr. 3:17) Tylko czujność i skupienie (a nie letarg i spoczywanie na laurach) gwarantują pilnowanie się przed wszelkimi zagrożeniami jakie czyhają na wybierający się Kościół. Ostrzeżenie Laodycei w bezpośrednich słowach oddał ap. Paweł Koryntianom: „Jeśli kto mniema, że coś poznał, jeszcze nie poznał, jak należało poznać” (1 Kor. 8:2). Nie mamy przesłanek by powiedzieć, że wszystko co mamy to nam wystarczy, że jesteśmy lepsi, albo że z pewnością zbawieni będziemy my, a inni nie.

Przejawy twardego karku

Apostoł Paweł, doświadczenia Izraela podczas Wędrówki, bezpośrednio przenosi na lekcje dla nas: „Lecz większości z nich nie upodobał sobie Bóg; ciała ich bowiem zasłały pustynię. A to stało się dla nas wzorem, ostrzegającym nas, abyśmy złych rzeczy nie pożądali, jak tamci pożądali.” (1 Kor. 10:5-6) Dlatego słowa jakie Mojżesz wypowiedział do Ludu Bożego po 40 latach wędrówki są dla nas tym bardziej cenne. „Pamiętaj, a nie zapominaj, jak pobudzałeś do gniewu Pana, Boga twego, na pustyni; od dnia, którego wyszliście z ziemi egipskiej, aż do przyjścia waszego na to miejsce byliście krnąbrni wobec Pana.” (5 Mojż. 9:7) Pan Bóg nie miał na celu ciągłego wypominania grzechów Izraela. W tych słowach chciał podkreślić, aby Izrael był świadomy swojej przeszłości. Pan Bóg grzech popełniany na pustyni wielokrotnie, im odpuścił, jednak chciał, aby w pamięci mieli swoje dokonania i to, że zarzut twardego karku nie bierze się znikąd.

Ludzka natura spowodowała, że szybko zapomnieli skąd przyszli, gdzie ich Bóg zaprowadził i jaki ich duchowy stan faktyczny był: „A gdy również całe to pokolenie wymarło i nastało po nich inne pokolenie, które nie znało Pana ani tego, co On uczynił dla Izraela, Zaczęli synowie izraelscy czynić zło w oczach Pana i służyli Baalom.” (Sędz. 2:10-11) Kiedy żyli Ci, którzy przypominali, rozwój duchowy miał tendencję wzrostową. Z chwilą, gdy zabrakło tych, którzy mówili o tych „podstawowych” rzeczach z 40-letniej wędrówki, pojawiła się przestrzeń dla grzechu. Urośli w pychę, samo zachwyt, a przebywając w Ziemi Obiecanej – spoczęli na laurach. Dlatego tak ważne jest, abyśmy my, nie dali przestrzeni dla nadinterpretowania swojego miejsca w Planie Bożym, a możemy to uczynić właśnie poprzez przypominanie dawnych rzeczy – dobrych i złych: „Dlatego zamierzam zawsze przypominać wam te sprawy, chociaż o nich wiecie i utwierdzeni jesteście w prawdzie, którą macie. Uważam zaś za rzecz słuszną, dopóki jestem w tym ciele, pobudzać was przez przypominanie” (2 Piotr 1:12-13)

Dlatego też Mojżesz, na świadectwo przypomniał 5 wydarzeń, jakie są dowodem „twardego karku”.

Pierwszy przykład to wydarzenia pod Horebem, gdzie Izraelici oczekując na Mojżesza, ulali złotego cielca. Głównym powodem, dla którego Izraelici dokonali tego grzechu była brak cierpliwości: „A gdy lud widział, że Mojżesz opóźniał zejście z góry, zgromadził się wokół Aarona i rzekli do niego: Nuże, uczyń nam bogów, którzy pójdą przed nami, nie wiemy bowiem, co się stało z owym Mojżeszem, mężem, który nas wyprowadził z ziemi egipskiej.” (2 Mojż. 32:1) W tym momencie nastąpiło zmieszanie bogów Egiptu z wiarą w Pana Boga: „I pozdejmował cały lud złote kolczyki, które mieli w uszach swoich, i przynieśli je do Aarona. I przyjął je z ich rąk, i ulał z tego w formie z gliny posąg cielca. Wtedy oni rzekli: To są bogowie twoi, Izraelu, którzy cię wyprowadzili z ziemi egipskiej. Zobaczywszy to, zbudował Aaron ołtarz przed nim i kazał obwołać: Jutro będzie święto Pana.” (2 Mojż. 32:4-5) Izraelici odwoływali się do bogów Egiptu w otoczeniu których się wychowali, a Aaron chciał oddawać w te sposób cześć Panu. O ile Aaron wewnętrznie czuł przynależność do Boga, o tyle blisko 40 dni czekania było powodem, dla którego dotychczasowe dokonania po wyjściu z Egiptu nie miały żadnego znaczenia.

Ta postawa Izraelitów, nie była nacechowana wątpliwościami (których Izraelici do tego momentu mieli pełno), ale ona charakteryzowała się bezwzględnym porzuceniem Pana Boga. Tak szybkie i tak drastyczne kroki, spowodowały jednoznaczną ocenę wraz z wyrokiem: „Rzekł jeszcze Pan do Mojżesza: Patrzę na lud ten i widzę, że jest to lud twardego karku. Teraz zostaw mnie, żeby zapłonął mój gniew na nich. Wytracę ich, a ciebie uczynię wielkim ludem.” (2 Mojż. 32:9-10) Wolą Pana Boga było wytracenie Izraela. Twardy kark Izraelitów w oczach Pana Boga był tym elementem, które nie dałoby się uformować – rozwiązaniem było wytracenie. Wstawiennictwo Mojżesza spowodowało, że miłość Boża nie wytraciła tego pokolenia, ale jest to przestroga dla nas.

Brak cierpliwości, może spowodować, że dokonany nerwowych ruchów. Będziemy szukać rozwiązania na własną rękę. Będziemy chcieli po swojemu. I być może, nawet będziemy mieć u podstaw dobre intencje, tylko że w tej materii, łatwo uczynić krok za daleko, by jednoznacznie sprzeciwić się woli Bożej i tym samym narazić się na konsekwencje.

Drugie wydarzenie ma miejsce w Tabera, gdzie: „Lecz gdy lud zaczął utyskiwać przed Panem na swoją niedolę i Pan to usłyszał, wtedy zapłonął jego gniew i zapalił się wśród nich ogień Pana, i pochłonął skraj obozu. Wówczas lud zaczął krzyczeć przed Mojżeszem, a Mojżesz pomodlił się do Pana i ogień wygasł. Miejsce to nazwano Tabera, gdyż zapalił się wśród nich ogień Pana.” (4 Mojż. 11:1-3) Chyba nikt nie ma wątpliwości, że sama podróż do Kanaanu była ciężka. W tamtejszych warunkach, nie było miejsca chociaż by na odrobinę komfortu. Kamienista pustynia, to środowisko, w którym da się przeżyć, ale nie ma mowy o jakiejkolwiek wygodzie. Bóg obiecał wygodę w Ziemi Obiecanej. Izrael, wygody pragnął natychmiast.

Współczesna wędrówka Kościoła, również jest obarczona licznymi wygodami, a Praca Pańska ma swoje „kamienie” i „piekące Słońce”. Mimo to, ap. Paweł nawołuje: „Czyńcie wszystko bez szemrania i powątpiewania, Abyście się stali nienagannymi i szczerymi dziećmi Bożymi bez skazy pośród rodu złego i przewrotnego, w którym świecicie jak światła na świecie” (Filip. 2:14-15). Droga i jej okoliczności są próbą i testem. Postawa Izraela w tym momencie, była na tyle obraźliwa dla Boga, że po raz kolejny chciał wytracić to pokolenie.

Trzeci przejaw nie posłuszeństwa miał miejsce w Kibrot-Hattaawa, gdzie: „I zabrał się lud do zbierania przepiórek przez cały ten dzień i przez całą noc, i przez cały dzień następny. Nawet ten, co najmniej zebrał, miał dziesięć chomerów. I rozłożyli je sobie wokoło obozu. Lecz gdy mięso było jeszcze między ich zębami, zanim zostało ono spożyte, zapłonął gniew Pana przeciwko ludowi. Pan zadał ludowi bardzo ciężki cios. Miejsce to nazwano Kibrot-Hattaawa (Groby Rozkoszy), gdyż tam pogrzebano ludzi pożądliwych.” (4 Mojż. 11:32-34)

Pokusy, które mieli Izraelczycy, mamy i my dziś. I to nie jest tak, że mamy żyć bez pokus, bo tego nie da się uczynić. Mamy nad tymi pokusami panować i nie możemy im się poddać, tak jak Izraelczycy. Jakub przestrzega nas przed wewnętrzną ewolucją grzechu w każdym z nas: „Lecz każdy bywa kuszony przez własne pożądliwości, które go pociągają i nęcą; Potem, gdy pożądliwość pocznie, rodzi grzech, a gdy grzech dojrzeje, rodzi śmierć.” (Jak. 1:14-15) Nie możemy dopuścić, by pożądliwość ewoluowała w grzech. Przykład Izraelczyków z przepiórkami pokazuje nam, że w prostej linii możemy narazić się na przykład na bezpośredni gniew Boga.

Czwarty przejaw nieposłuszeństwa ma miejsce w Massa, gdzie: „(…) synowie izraelscy spierali się tam i kusili Pana, mówiąc: Czy jest Pan pośród nas, czy nie?” (2 Mojż. 17:7) Jak w przypadku złotego cielca Izraelici chcieli bezapelacyjnie odrzucić Boga, tak w Massa, znowu wracają do tego samego i poddają w wątpliwość istnienie Boga. Jak trzeba być zdeprawowanym, aby mimo naocznemu doświadczeniu Bożej obecności w licznych przykładach, przy pierwszej lepszej niedogodności poddać w wątpliwość istnienie Boga. Mało tego! Niedogodność – bo bezsprzecznie ona miała miejsce – spowodowała, że Izraelici żałowali tego, że wyszli z Egiptu: „I kłócił się lud z Mojżeszem, mówiąc: Obyśmy to byli pomarli wtedy, gdy nasi bracia pomarli przed Panem! Dlaczego przywiedliście zgromadzenie Pana na pustynię? Czy dlatego, abyśmy tu pomarli, my i nasze bydło? I dlaczego to wyprowadziliście nas z Egiptu, czy dlatego, aby nas przywieść na to nędzne miejsce, gdzie nie ma zboża, fig, winorośli i jabłek granatu, a zwłaszcza nie ma wody do picia?” (4 Mojż. 20:3-5) Woda była pretekstem. Chodziło o to, co cielesne: figi, granaty czy winorośl. Byli w Egipcie nikim. Pomiatani. Niewolnicy. Bez praw. Uciskani i gnębieni. Ale potrafili sobie to jakoś zrekompensować doczesnym dobrobytem.

Można się pokusić po wniosek, że oni dobrobyt Egiptu, chcieli zmienić na dobrobyt Kanaanu. I te motywacje cielesne powodowały, że doświadczenia Wędrówki były dla nich zbyt wysoką ceną. Dziś wielokrotnie jest podobnie. Wielu chrześcijan, jest chrześcijanami z cielesnym fundamentem rozwoju: chcą dobrze przeżyć życie. Dla nich mowa o cierpieniu, jest wprowadzaniem niepokoju do społeczności. Poświęcenie? Samozaparcie? Rezygnacja z doczesności? Generalnie, na gruncie ogółu każdy się zgadza z tymi sentencjami Pisma Świętego. Ale tylko na poziomie ogółu. Szczegóły kują w uszy.

Powstaje pytanie, co jest naszą motywacją w naszym poświęceniu: wyklepane nauczenie się wersetów i rytualne powtarzanie cotygodniowych czynności czy też może widoczna tylko dla oczu Bożych miłość do Boskiego Prawa? „(…) Jeśli kto chce pójść za mną, niechaj się zaprze samego siebie i bierze krzyż swój na siebie codziennie, i naśladuje mnie.” (Łk. 9:23)

Ostatni przejaw nieposłuszeństwa miał miejsce w Kadesz-Barnea, gdzie przyszli wywiadowcy z Ziemi Obiecanej. I w tym miejscu, mamy wyraźny dowód na to, że Bóg chciał wytracić to pokolenie Izraela: „Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: Jak długo znieważać mnie będzie ten lud? Jak długo nie będą mi wierzyć mimo wszystkich znaków, które wśród nich uczyniłem? Wytracę ich zarazą i wygubię ich, a ciebie uczynię ludem większym i silniejszym od nich.” (4 Mojż. 14:11-12) Izraelici, którzy tam byli, nie tylko mieli wątpliwości, ale jeszcze odwracali serca Izraelitów od Boga: „Lecz mężowie, którzy poszli z nim, mówili: Nie możemy wyruszyć na ten lud, gdyż jest on od nas silniejszy. I rozpuszczali między synami izraelskimi złą wieść o ziemi, którą zbadali, mówiąc: Ziemia, przez którą przeszliśmy, aby ją zbadać, to ziemia, która pożera swoich mieszkańców, a wszystek lud, który w niej widzieliśmy, to mężowie rośli.” (4 Mojż. 13:32)

Izraelici w problemie widzieli tylko jedno rozwiązanie: „I mówili jeden do drugiego: Obierzmy sobie wodza i wróćmy do Egiptu!” (4 Mojż. 14:4) Słabość ciała to jedno. Ale porzucenie drogi Pańskiej, nie może odbyć się bez konsekwencji: „Jest bowiem rzeczą niemożliwą, żeby tych – którzy raz zostali oświeceni i zakosztowali daru niebiańskiego, i stali się uczestnikami Ducha Świętego, I zakosztowali Słowa Bożego, że jest dobre oraz cudownych mocy wieku przyszłego – Gdy odpadli, powtórnie odnowić i przywieść do pokuty, ponieważ oni sami ponownie krzyżują Syna Bożego i wystawiają go na urągowisko.” (Hebr. 6:4-6) W czasach końca, to właśnie fałszywi prorocy będą mieć za zadanie zwieść i obiecywać „dobra Egiptu” jako alternatywę przed wyzwaniami wędrówki do Kanaanu: „Jeśli bowiem przez poznanie Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa wyzwolili się od brudów świata, lecz potem znowu w nie uwikłani dają im się opanować, to stan ich ostateczny jest gorszy niż poprzedni. Lepiej bowiem byłoby dla nich nie poznać drogi sprawiedliwości, niż poznawszy ją, odwrócić się od przekazanego im świętego przykazania. Sprawdza się na nich treść owego przysłowia: Wraca pies do wymiocin swoich, oraz: Umyta świnia znów się tarza w błocie.” (2 Piotra 2:20-22)

Wola Pańska względem nas

„Teraz więc, Izraelu, czego żąda od ciebie Pan, twój Bóg! Tylko, abyś okazywał cześć Panu, swemu Bogu, abyś chodził tylko jego drogami, abyś go miłował i służył Panu, swemu Bogu, z całego serca i z całej duszy, Abyś przestrzegał przykazań Pana i jego ustaw, które Ja ci dziś nadaję dla twego dobra. Oto do Pana, twego Boga, należą niebiosa i niebiosa niebios, ziemia i wszystko, co na niej się znajduje, Jednak tylko do twoich ojców przywiązał się Pan, twój Bóg, aby ich miłować, a po nich wybrał ze wszystkich ludów was, ich potomków, jak to jest dziś. Obrzeżcie więc nieobrzezkę waszego serca, a waszego karku już nie zatwardzajcie” (5 Mojż. 10:12-16)