Ludzie myślący zazwyczaj zgadzają się z Apostołem, że cała ludzkość cierpi i wzdycha. Apostoł nie mówi tu o Kościele, co ma swoje powody, które zaraz wyjaśnimy, jednak zaznacza, że również Kościół wzdycha w obecnych okolicznościach. Spacerując ulicami i słuchając muzyki dochodzącej z różnych miejsc, zarówno publicznych, jak i prywatnych, możemy na pierwszy rzut oka pomyśleć, że znaczna część ludzi nie cierpi tak bardzo. Jednakże, przy bliższym przyjrzeniu się rzeczywistości, odkrywamy, że wiele z tego śmiechu jest powierzchowna, służy jako przeciwwaga dla wewnętrznego smutku, a muzyka, podobnie jak inne formy rozrywki, jest kupowana, aby dostarczyć chwilowej ulgi i przyjemności, często jako sposób na zapomnienie o troskach.
Ci, którzy uczęszczają na różne wydarzenia rozrywkowe, często robią to nie dlatego, że są szczęśliwi, ale wręcz przeciwnie, bo szukają ucieczki od swoich problemów. Z wewnętrznym wzdychaniem szukają sposobów na złagodzenie rozczarowań i bólu serca. Wiele osób, mających już pewne życiowe doświadczenie, zgodzi się, że dzieciństwo jest najszczęśliwszym okresem życia, po którym z czasem pojawiają się troski, rozczarowania i cierpienia związane z dorosłością. Taka jest rzeczywistość większości ludzi. Co więcej, nasza wiedza o świecie ogranicza się głównie do regionów, które są stosunkowo uprzywilejowane, takich jak Ameryka.
W Biblii znajdujemy informacje o aniołach i radości w niebie, gdzie nie ma smutku, łez ani śmierci. Pytamy: Czy ten sam Bóg, który stworzył człowieka, stworzył także aniołów? Dlaczego więc istnieje tak ogromna różnica między warunkami życia na ziemi a w niebie, że nasz Zbawiciel nauczał nas modlić się o nadejście Królestwa Bożego na ziemi, aby Jego wola działała się tutaj tak, jak dzieje się w niebie? Dlaczego mówi nam, że wierni po zmartwychwstaniu będą jak aniołowie i już nigdy nie umrą? Dlaczego teraz nie jesteśmy jak aniołowie? Dlaczego doświadczamy śmierci, chorób, niedoskonałości w sferze umysłowej, moralnej i fizycznej? Dlaczego brakuje nam sił fizycznych? Aby odpowiedzieć na te pytania, potrzebujemy mądrości wykraczającej poza ludzkie zrozumienie. Musi istnieć powód, dlaczego ten sam sprawiedliwy i miłosierny Bóg traktuje swoje ludzkie stworzenia inaczej niż aniołów. Dlaczego te błogosławieństwa są dla nas tylko nadzieją, podczas gdy dla aniołów są one rzeczywistością?
„Bóg wejrzał i spojrzał”
Kontynuując poszukiwania odpowiedzi, zadajemy sobie pytanie, co Biblia mówi o stanie człowieka – dlaczego jest tak, jak jest, i jak doszło do obecnej sytuacji. Widzimy prorocze oświadczenie, że Bóg „spojrzał z wysokości świątyni swojej, z nieba na ziemię spojrzał, aby wysłuchać wzdychania więźniów i rozwiązał na śmierć skazanych” – Psalm 102:19-21. To zdanie harmonizuje z twierdzeniem Apostoła, który wyjaśnia, że ludzkie cierpienia wynikają z faktu, że człowiek jest więźniem i podlega wyrokowi śmierci. Ale kiedy stał się więźniem? Kiedy wydano na niego wyrok śmierci?
Pismo Święte odpowiada, że ludzkość została zaprzedana grzechowi, stając się jego niewolnikiem, a wszelkie doświadczenia związane ze smutkiem, upadkiem, niedoskonałością i śmiercią są częścią zapłaty dla tego wielkiego nadzorcy – grzechu. Apostoł stwierdza, że „zapłatą za grzech jest śmierć” i przedstawia grzech oraz śmierć jako potężnych władców, którzy obecnie panują nad ludźmi. Potwierdza to, że grzech i śmierć mają władzę, a my wiemy, że faktycznie cała ludzkość jest im poddana (Rzym. 6:23, 5:14,21). Grób, do którego trafiają zarówno dobrzy, jak i źli, jest wielkim więzieniem, gdzie wszyscy są symbolicznie przedstawiani jako śpiący, oczekujący na poranek błogosławionego Tysiąclecia, gdy Mesjasz przyjdzie, pokona Szatana, który miał władzę nad śmiercią, i uwolni więźniów z kajdan grzechu oraz z więzienia śmierci, z szeolu, hadesu, grobu.
Zwróćmy uwagę na słowa Odkupiciela: „Ja jestem (…) żyjący, a byłem umarły, a oto jestem żywy na wieki wieków. I mam klucze piekła [hadesu, grobu] i śmierci” – Obj. 1:18. Zwróćmy także uwagę na prorocze stwierdzenie dotyczące Mesjasza i dzieła Jego wspaniałego Królestwa, gdy już zostanie ustanowione. Czytamy: „Ja PAN wezwałem cię w sprawiedliwości i ująłem cię za rękę twą; przeto strzec cię będę i dam cię za przymierze ludowi i za światłość narodom – aby otwierał oczy ślepych, a wywodził więźniów z ciemnicy i z domu więzienia siedzących w ciemnościach” – Izaj. 42:6-7. A w innym miejscu: „Duch Panującego PANA jest nade mną; przeto mię pomazał PAN, abym opowiadał Ewangelię cichym; posłał mię, abym zawiązał rany tych, którzy są skruszonego serca, abym zwiastował pojmanym wyzwolenie, a więźniom otworzenie ciemnicy” – Izaj. 61:1.
Pan osobiście odniósł się do tego tekstu i ogłosił, że to On jest tym, który wypełni to proroctwo, przynosząc wolność ludzkości z niewoli grzechu i więzienia śmierci. Słowo Boże zapewnia nas o Boskim współczuciu i że Ojciec Niebieski przygotował odpowiedniego Zbawiciela; mamy też pewność, że świat czeka na odpowiedni czas, kiedy to Zbawiciel zadziała, aby zerwać kajdany, otworzyć bramę więzienia i uwolnić wszystkich więźniów od tego potępienia.
Początek zniewolenia człowieka przez grzech
Sprawa ta, mająca uniwersalne znaczenie dla całej ludzkości znajdującej się w niewoli grzechu i śmierci, zasługuje na dogłębne zrozumienie. Warto przyjrzeć się, jak Słowo Boże tłumaczy tę kwestię. Apostoł wyjaśnia: „Przetoż jako przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, tak też na wszystkich ludzi śmierć przyszła, ponieważ wszyscy zgrzeszyli” – Rzym. 5:12. Odwołując się do Księgi Rodzaju, znajdujemy potwierdzenie słów Apostoła w opisie Adama i jego nieposłuszeństwa wobec Boga, które doprowadziło do wykluczenia z Bożej społeczności i wypędzenia z Edenu. Był to początek procesu umierania z powodu grzechu. Tam właśnie rozpoczęła się niewola grzechu, tam rozpoczęło się wzdychanie i umieranie ludzkości. Słowa Stwórcy były jasne: „A ona [ziemia] ciernie i oset rodzić będzie tobie i będziesz pożywał ziela polnego. W pocie oblicza twego będziesz pożywał chleba, aż się nawrócisz do ziemi, gdyżeś z niej wzięty; boś proch i w proch się obrócisz” – 1 Mojż. 3:18‑19.
To wyjaśnienie jest proste i klarowne, łatwe do zrozumienia dla tych, którzy nie są zaciemnieni przez ludzkie filozofie czy przesądy z „ciemnych wieków”. Jest oczywiste, że wzdychanie ludzkości zaczęło się od Adama i trwało nieprzerwanie od tamtego czasu, ponieważ jego potomstwo stopniowo traciło doskonałość obrazu i podobieństwa Bożego, na jakie Adam został stworzony. W miarę upływu czasu ludzkość stawała się coraz bardziej zdeprawowana zarówno umysłowo, moralnie, jak i fizycznie, aż do teraz, kiedy „nie ma sprawiedliwego ani jednego” – nikt nie jest doskonały ani w słowie, ani w uczynku (Rzym. 3:10). Choć może istnieć w nas pragnienie czynienia dobra, jak mówi Apostoł, realizacja tego pragnienia nie jest łatwa. Jak mówi dalej: „Abyście nie to, co chcecie, czynili” – Gal. 5:17. Problem polega na tym, że w stanie umierania jesteśmy niedoskonali i osłabieni w obliczu pokus Przeciwnika. To wyjaśnienie jest bardziej satysfakcjonujące niż jakakolwiek ludzka spekulacja na ten temat. Dzięki niech będą Bogu, że przez to wyjaśnienie Biblia przedstawia nam nadzieję – nadzieję na wyzwolenie ludzkości z niewoli grzechu.
W kontekście tego rozważania znajdujemy następujące słowa: „Stworzenie [ludzkość] marności [ułomności, niedoskonałości, słabości] jest poddane, nie dobrowolnie, ale dla tego, który je poddał [z powodu Adamowego przestępstwa]”. Niemniej jednak czytamy, że to poddanie ułomności nie było pozbawione nadziei, nadziei dobrej, wielkiej i błogosławionej, przedstawionej w Biblii jako:
Nadzieja wystawiona w Ewangelii
Zwracamy uwagę na kontekst, który sugeruje, że choć ludzkość, będąca stworzeniem Bożym, cierpi z powodu smutku, niedoskonałości i śmierci na skutek działania Adama, to jednak nie jest pozbawiona nadziei. Biblia mówi: „i samo stworzenie będzie uwolnione z niewoli skażenia [śmierci] na wolność chwały dziatek Bożych” (Rzym. 8:21). To oświadczenie jest znaczące, gdyż odnosi się do całej ludzkości, a nie tylko do Kościoła, Wybranych czy Maluczkiego Stadka. Czy inne wersety biblijne potwierdzają, że Bóg zamierza ostatecznie uwolnić ludzkość z więzów grzechu i śmierci – z niewoli skażenia? Tak, odpowiedź brzmi tak. Aniołowie, zapowiadając narodziny Zbawiciela, ogłosili: „Zwiastujemy wam radość wielką, która będzie wszystkiemu ludowi” – Łuk. 2:10.
Ponadto Pismo Święte dostarcza nam głębszego zrozumienia zarówno przyczyn panowania grzechu i śmierci, jak i sposobu oraz okoliczności ich pokonania i wyzwolenia ludzkości. Wyjaśnia ono, że Pan Jezus poniósł karę za Adama, co nie tylko uwolniło samego Adama od Boskiego potępienia śmierci, ale także wszystkich, którzy podlegali temu potępieniu wskutek grzechu Adamowego – całe wzdychające stworzenie. W odniesieniu do wyzwolenia ludzkości, wszystkie biblijne przekazy wskazują na Mesjasza jako Boskie Narzędzie tego wyzwolenia. Już wspomnieliśmy o oświadczeniach Jezusa i proroków, że to On otworzy bramy więzienne i uwolni więźniów. Pamiętamy również słowa aniołów o wielkiej radości, jaka stanie się udziałem całego ludu dzięki narodzeniu Zbawiciela – Pomazańca Pańskiego, Mesjasza. Tak więc przez całe Pismo Święte, każda nadzieja ludzkości na wyzwolenie z grzechu i degradacji do życia wiecznego opiera się na Mesjaszu i Jego misji – na Jego ofiarnym dziele dokonanym na Kalwarii oraz na Jego przyszłym triumfalnym dziele w Wieku Tysiąclecia, które rozpocznie się z Jego powtórnym przyjściem.
„Wolność dziatek Bożych”
Apostoł podkreśla, że ludzkość, mimo swojego cierpienia, ma przed sobą nadzieję na wyzwolenie z niewoli skażenia „na wolność chwały dziatek Bożych” (Rzym. 8:21). Jest to jasne odniesienie do nadziei, że tak jak wszyscy zostali dotknięci skażeniem przez Adama, tak wszyscy zostaną uwolnieni przez drugiego Adama, Jezusa Chrystusa. Ta obietnica dotyczy całej ludzkości, bez względu na to, jak każdy indywidualnie skorzysta z ofiarowanej mu wolności. Ci, którzy dobrze wykorzystają swoją wolność, osiągną harmonię z Odkupicielem i Królestwem Niebieskim, co ostatecznie przyniesie im życie wieczne. Ci zaś, którzy odrzucą tę łaskę po pełnym zrozumieniu jej znaczenia, wybiorą dla siebie wtórą śmierć. Wolność dzieci Bożych, ich wolność od skażenia i śmierci, jest tu wyraźnie pokazana. Aniołowie, jako synowie Boży, nie podlegają skażeniu ani stanowi umierania, są wolni od tych ograniczeń.
Adam, stworzony w pierwotnej doskonałości jako syn Boży (Łuk. 3:38), utracił swoje synostwo, a wraz z nim przyniósł poniżenie i niewolę skażenia na cały swój ród. Nadzieją dla Adama i jego potomków jest wyzwolenie przez Chrystusa z mocy grzechu i śmierci, co przywróci im wolność przysługującą synom Bożym. Cały Wiek Tysiąclecia, jak wskazuje Pismo Święte, będzie czasem odnowy, w którym ludzkość zostanie uwolniona od ciemności, przesądów, słabości i dziedzicznych obciążeń, przywracając wszystkich chętnych do pierwotnego obrazu i podobieństwa Bożego, jakim cieszył się Adam przed upadkiem. W tym procesie ludzie zdobędą cenne doświadczenie, które zdobyli przez sześć tysięcy lat upadku oraz w czasie tysiącletniego okresu odbudowy, zwanego Wiekiem Tysiąclecia, wiekiem zmartwychwstania.
Apostoł, w rozdziale poprzedzającym nasz tekst, jasno wyjaśnia, że grzech i śmierć weszły na świat przez nieposłuszeństwo jednego człowieka, Adama, i że to nieposłuszeństwo przeniosło się na wszystkich ludzi (Rzym. 5:12). Dalej mówi: „Albowiem jeśli przez upadek jednego wiele ich pomarło, daleko więcej łaska Boża i dar z łaski onego jednego człowieka Jezusa Chrystusa na wiele ich opływała. (…) Albowiem jeśli dla jednego upadku śmierć królowała przez jednego, daleko więcej, którzy obfitość onej łaski i dar sprawiedliwości przyjmują, w żywocie królować będą przez tegoż jednego Jezusa Chrystusa. Przetoż tedy jako przez jednego upadek na wszystkich ludzi przyszła wina ku potępieniu; tak też przez jednego usprawiedliwienie na wszystkich ludzi przyszedł dar ku usprawiedliwieniu żywota. Bo jako przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wiele się ich stało grzesznymi; tak przez posłuszeństwo jednego człowieka wiele się ich stało sprawiedliwymi” – Rzym. 5:15,17‑19.
To wyraźne stwierdzenie Apostoła ukazuje głębię Boskiego planu zbawienia. Przez długi czas ludzkość była zaślepiona niebiblijną teorią, która zakładała, że po wybraniu Kościoła, „maluczkiego stadka”, reszta ludzkości będzie skazana na wieczne męki. Jednakże, gdy porzuciliśmy tę błędną koncepcję, nasze oczy otworzyły się na pełnię i piękno Bożego planu zbawienia, który najpierw obejmuje Kościół w obecnym Wieku Ewangelii, a następnie całą ludzkość – wszystkich potomków Adama, którzy zostali odkupieni drogocenną krwią Chrystusa. W odpowiednim czasie, przy drugim przyjściu Jezusa, zyska On pełnię władzy i panowania (Obj. 11:15‑19).
Dlaczego tak długa zwłoka
Wielu zadaje pytanie: Dlaczego Bóg zwleka z przyniesieniem tych błogosławieństw na świat? Jeśli Boży plan jest naprawdę wyższy i bardziej szlachetny niż wszelkie ludzkie koncepcje, dlaczego jeszcze tego nie widzimy? Dlaczego brak dowodów na to? Dlaczego Bóg pozwolił, aby świat tkwił tak długo w niewoli grzechu i śmierci – cztery tysiące lat przed pojawieniem się Zbawiciela i niemal dwa tysiące lat po dokonaniu odkupienia przez Jezusa – a mimo to jedynie niewielka część ludzkości usłyszała o jedynym imieniu, przez które możemy być zbawieni? Dlaczego taka zwłoka? Czy nie przeczy to twierdzeniom o Bożej miłości, współczuciu i wszechmocy? Jeżeli Bóg ma miłość, która pragnie pomóc światu, to czy nie brak Mu mocy? A może, jeśli posiada moc, to brakuje Mu miłości i chęci?
Pismo Święte zapewnia nas, że miłość Boga jest niezmierzona i że już dokonał On dzieła odkupienia ludzkości poprzez ofiarę życia Jezusa Chrystusa. Pismo Święte podkreśla również, że Boża miłość jest taka sama dziś, jak była osiemnaście stuleci temu, oraz że Boża moc jest wszechmocna, czekająca jedynie na odpowiedni moment, aby się objawić w pełni i zgodnie z Jego wolą, przynosząc błogosławieństwo wszystkim narodom ziemi przez Mesjasza, Odkupiciela.
Pismo Święte wyjaśnia także, dlaczego następuje to opóźnienie, wskazując, że zanim Boży plan obejmie cały świat, by go błogosławić i podnosić, najpierw musi zostać wykonane inne zadanie. Plan Boży dotyczący błogosławienia Adama i jego potomków jest obietnicą restytucyjną, a Tysiąclecie będzie „czasami” restytucji, w trakcie których ludzkość zostanie podniesiona z moralnego, fizycznego i duchowego upadku, w jakim tkwiła przez sześć tysięcy lat pod rządami grzechu i śmierci. Będzie to również czas błogosławienia fizycznej ziemi, przekształcając ją w odpowiednie miejsce zamieszkania dla doskonałej rasy ludzkiej oraz w podnóżek Boga, wypełniony Jego chwałą.
Zanim to jednak nastąpi, musi zostać wykonane inne, cudowniejsze dzieło – o ile to możliwe – mianowicie wybranie Maluczkiego Stadka, wybranego Kościoła, który zamiast powrotu do ludzkiej doskonałości, dowiedzie swojej wierności Panu przez całkowite poświęcenie się, aż do śmierci. Ci, którzy będą uczestniczyć w „pierwszym zmartwychwstaniu”, zostaną przemienieni z ziemskiej natury na niebiańską, wywyższeni ponad aniołów, księstwa i moce, podobnie jak ich uwielbiony Odkupiciel i Głowa. To wybranie Kościoła jest niezwykle ważne i trwa długo, a ci, którzy obecnie mają przywilej stania się członkami tego wybranego zgromadzenia i współdziedzicami z Odkupicielem, powinni cenić ten przywilej tak wysoko, że jak Apostoł, uznają każdą stratę czy ofiarę za nic wobec obiecanego wspaniałego błogosławieństwa.
„I my sami w sobie wzdychamy”
Przejdźmy ponownie do naszego wersetu i jego kontekstu. Zwróćmy uwagę, jak Apostoł podkreśla różnicę między Kościołem a światem oraz różnicę w ich wzdychaniu. O Kościele mówi: „My sami w sobie wzdychamy, oczekując przysposobienia synowskiego, odkupienia ciała naszego”. Świat, pozbawiony Boga i nadziei, wzdycha w zwątpieniu i rozpaczy, ale Kościół, mający dobrą nadzieję jako kotwicę dla swej duszy, pewną i trwałą, sięgającą aż za zasłonę, nie może wzdychać w taki sam sposób jak świat.
Pomimo wszystkich naszych nadziei, radości w Panu i wzajemnej społeczności, my, którzy jesteśmy w tym „przybytku”, wzdychamy, będąc obciążeni. Nasze radosne oczekiwania na przyszłość i świadomość, że wszystko, nawet złe rzeczy, służą naszemu dobru i przygotowują nas do przyszłej chwały, nie chronią nas przed odczuwaniem czasami pewnej miary utrapienia, smutku i zniechęcenia z powodu naszego ziemskiego środowiska. Często nasze fizyczne, umysłowe i moralne słabości są tak odczuwalne, że nie możemy jako Nowe Stworzenie postępować tak, jakbyśmy chcieli; trudno jest w utrapieniu okazywać wielką radość, nawet jeśli odczuwamy ją w sercu. Jak wskazuje Apostoł, bywamy czasem „zasmuceni w rozmaitych pokusach” (1 Piotra 1:6). Jednak nasze wzdychanie jest wewnętrzne i nie powinno być zewnętrzne. Jak mówi nasz werset – my „w sobie wzdychamy”. To stłumione wzdychanie, złagodzone przez nasze chwalebne nadzieje.
Warto zauważyć, że Apostoł wskazuje, iż chociaż zarówno świat, jak i Kościół wzdychają, to oczekują różnych rzeczy. My czekamy na odkupienie naszego Ciała (nie ciał w liczbie mnogiej), czyli na odkupienie całego Kościoła. Niektórzy członkowie już odeszli, ale ostatecznie całe Ciało Chrystusowe, czyli Kościół, zostanie skompletowane. Wtedy ujrzymy naszego Pana i będziemy z Nim, uczestnicząc w Jego chwale jako zjednoczony Kościół, zjednoczone Ciało Chrystusowe za zasłoną. Na to czekamy, tego się spodziewamy i o to się modlimy.
Świat natomiast, będący „wzdychającym stworzeniem”, nie ma wiedzy o Bożym planie. Jego wzdychanie jest pozbawione nadziei, ale my wiemy, co Bóg przygotował dla ludzkości, choć świat jest na to ślepy i nieświadomy. Wiemy, że przez Chrystusa, w czasie tysiącletniego panowania, wszystkie narody ziemi zostaną pobłogosławione przywróceniem do życia i oświeceniem, a także wsparciem restytucyjnym na rzecz sprawiedliwości i życia wiecznego; wiemy też, że tylko ci, którzy nie będą zdolni do poprawy, zginą w drugiej śmierci.
Tak więc, jak stwierdza Apostoł, wzdychające stworzenie „oczekuje objawienia synów Bożych”. To my jesteśmy synami Bożymi. Jak mówi Apostoł: „Teraz dziatkami Bożymi jesteśmy, ale się jeszcze nie objawiło, czym będziemy [jak wspaniałymi], lecz wiemy, iż gdy się on [Chrystus] objawi, podobni mu będziemy, albowiem ujrzymy go tak, jako jest” (1 Jana 3:2). Z tego wynika, że nadzieja świata spoczywa na uwielbionym Kościele, którego chwalebną Głową jest sam Odkupiciel. Gdy Kościół zostanie wywyższony w chwale Tysiąclecia, rozpocznie się czas błogosławienia świata. Wtedy całe wzdychające stworzenie zostanie uwolnione i będzie miało możliwość wyjścia ze skażenia śmiercią – mentalnego, moralnego i fizycznego – do wolności i doskonałości życia jako synowie Boga, a wszystko to jest zapewnione dzięki zasłudze drogocennej krwi.
Jak wielką radość przynosi nam świadomość, że w tym okresie świtania nowej dyspensacji prawdziwe światło emanuje zarówno z Bożego Słowa, jak i z całej natury! Jakże cieszymy się, że nie musimy już postrzegać zbawienia jako przywileju wyłącznie Kościoła, podczas gdy świat miałby być skazany na wieczne potępienie i męki! Jakże sprawiedliwe, rozsądne i pełne miłości są Boże plany! Świadomość tych rzeczy powinna zbliżać nasze serca do Pana w pełnej wdzięczności miłości. Powinniśmy chwalić Go z jak największą pobożnością, widząc w Nim godność wszelkiej czci i uwielbienia.
Jednak nie oczekujemy, że świat w pełni zrozumie te rzeczy. Nie jest to częścią Bożego planu, by teraz pojął całą tę wiedzę. Mistrz powiedział kiedyś swoim wiernym uczniom, a wciąż mówi do nas: „Wam dano wiedzieć tajemnicę Królestwa Bożego, ale onym [tym na zewnątrz] w podobieństwach mówię, aby patrząc nie widzieli, a słysząc nie rozumieli”. Ich czas na zrozumienie nadejdzie, ale obecnie to czas na powoływanie wybranych i udoskonalanie świętych.
My, których uszy i oczy zostały otwarte przez Pana, powinniśmy odpowiadać z wdzięcznością i pokorą. Nie tylko przez zewnętrzne wyrażanie chwały ustami, ale również w sercach – uznawajmy Jego miłościwą dobroć i łagodne miłosierdzie. Niech nasze uznanie dla Boga coraz bardziej uświęca nasze serca i oddziela nas od światowych pragnień i egoizmu. Walczmy z grzechem, zwłaszcza tym obecnym w naszych śmiertelnych ciałach, pamiętając, że choć cielesne ułomności nie będą zaliczone przeciwko Nowemu Stworzeniu narodzonemu z Ducha, to jednak posiadanie Ducha Pańskiego powinno w nas wzbudzać coraz silniejsze pragnienie osiągnięcia doskonałości, która jest najprzyjemniejsza dla Boga. Starajmy się osiągać tę doskonałość na miarę naszych możliwości, nie ufając w nasze własne siły, ale polegając na zasłudze wielkiej ofiary pojednania, ofiarowanej raz za wszystkich, wystarczającej za grzechy całego świata.