Mimo że tytuł mojego tematu może wydawać się trochę kontrowersyjny, zapewniam was wszystkich, że podejdę do tej kwestii bardzo poważnie i popieram każde moje twierdzenie Pismem Świętym. Na pewno nie będę lekceważyć tematu, który spowodował więcej tragedii, cierpienia i smutku niż wszystkie inne kwestie razem wzięte – zaszkodził on nawet najlepszym wyznawcom Pana. Nie mam na myśli osób, które są tak egoistyczne, że troszczą się tylko o siebie i swoją rodzinę, ciesząc się, że inni cierpią wiecznie, pod warunkiem, że ich przyjaciele unikną takiej udręki.
Mówię teraz głównie do tych, których serca i umysły są zatroskane tą kwestią do granic możliwości – do tych, którzy płakali i modlili się, wspominając synów i córki, przyjaciół i sąsiadów, rodziców i dzieci, którzy odeszli bez przyjęcia Jezusa jako swojego Zbawiciela, bez przyjęcia jedynego imienia pod niebem danego ludziom, przez które możemy być zbawieni (Dzieje Apt. 4:12).
Uważam, że osoby, które mają trudności z problemem potępienia wiecznego, stanowią najbardziej odważną część społeczności wyznającej wiarę, posiadają najbardziej wrażliwe serca, zbliżone do serca Chrystusa. Rozumiem ich cierpienie, ponieważ również kiedyś przeżywałem podobne rozterki umysłu, gdy musiałem, podobnie jak inni, powiedzieć: Jeśli przyjmę tę naukę i będę nad nią rozmyślał, zaprowadzi mnie to na drogę obłędu, jak wiele innych osób. Ludzie o tak miłujących sercach znalezienie pociechę, ale nie ulgę ani satysfakcję w myśli, że może w jakiś sposób, gdzieś, kiedyś charakter Boga zostanie oczyszczony z tej strasznej skazy, rzuconej nań przez tę naukę, której uważaliśmy za prawdę objawioną w Bożej Księdze, Biblii.
Kiedyś również wyznawałem takie przekonania, odczuwałem lęk i wstyd za mojego Boga ze względu na niesprawiedliwość, brak miłości i diaboliczny charakter teorii, której nauczyłem się jako dziecko. Zakładano w niej, że Bóg, znając koniec od samego początku, stworzył naszą rasę w warunkach, jakie obserwujemy dzisiaj, ustanowił piekło, gdzie członkowie tej rasy mieliby cierpieć, stworzył też ogieńniezłomnych diabłów do pełnienia tej funkcji i zapewnił niekończące się paliwo dla podtrzymania tortur przez wieczność. Choć czułem wdzięczność, gdy uświadomiłem sobie, że jestem obiektem Bożego miłosierdzia i łaski, moje serce smuciło się z powodu miliardów ludzi, zarówno z cywilizowanych, jak i pogańskich krajów, którzy umarli w kompletnym nieświadomości jedynego „imienia pod niebem, danego ludziom, przez które mogliby być zbawieni” – „nie ma zbawienia w żadnym innym”.
Wczesne starania Pastora
Możecie zauważyć moje całkowite oddanie tej doktrynie, gdy opowiem wam o tym, jak w siedemnastym roku życia wychodziłem w nocy, aby pisać ostrzegawcze słowa kredą w bardziej widocznych miejscach, aby przechodzący robotnicy mogli je zobaczyć i być może uchronić kogoś od straszliwego losu. Czasami zastanawiałem się, dlaczego Bóg, będący nieskończenie potężny, nie umieszczał ostrzeżeń na niebie lub nie nakazywał aniołom z trąbami ogłosić jednoznacznie i wyraźnie o zbawieniu, gdzie, moim zdaniem, świat w ogóle zmierzał. Podziwiałem wielkiego kaznodzieję baptystów, Charlesa Spurgeona i bardzo doceniałem go za uczciwość i pasję, która sprawiała, że jego kazania były tak przekonywająco gorliwe; byłem przekonany, że był on szczególnie oddanym sługą i że inni byli zbyt opieszałymi, gdy nie wygłaszali kazan o piekle wystarczająco gorliwie i nie donosili o wiecznych mękach na bieżąco.
Dzisiaj po południu przybyłem tutaj, moi drodzy przyjaciele, aby przedstawić wam objawienie, które otrzymałem od Boga, otwierając moje oczy na prawdę, że doktryna wiecznych męk nie ma oparcia w Piśmie Świętym, ale jest fałszywym przekazem i bluźnierstwem wobec Bożego Imienia. Jestem tu, aby udowodnić, że doktryna ta pochodzi z „ciemnych wieków”, obecna w pieśniach, katechizmach i wyznaniach wiary, i jest nie tylko sprzeczna z rozumem, ale także z Słowem Bożym.
Mroczne i złowieszcze bóstwa są dobrze znane wszystkim wyznawcom politeizmu. Biblia, w przeciwieństwie do innych świętych ksiąg, naucza o miłującym, pełnym współczucia Bogu, który pragnie ratować ludzi z ich grzesznego stanu. Podczas tzw. „ciemnych wieków” duch miłości Chrystusa niemal zanikł w społeczności chrześcijańskiej, co sprawiło, że stosowano okrutne metody wobec innych w imię Boga. W wyniku wprowadzeń w błąd naszych przodków doktryna wiecznych mąk, pochodząca z religii pogańskich, została połączona z naukami Jezusa i Jego apostołów.
Rzeczywiście, dawni inkwizytorzy usprawiedliwiali torturowanie swoich bliźnich poprzez argumentację, że w ten sposób naśladują Boga i że ich ofiary będą jeszcze gorzej traktowane przez Wszechmogącego po śmierci. Ludzie odsłaniają swoje własne pojęcie o Stwórcy poprzez swoje zachowanie – zatem ważne jest, abyśmy mieli właściwe pojęcie o Bogu, który jest sprawiedliwszy, mądrzejszy, bardziej kochający i potężniejszy niż my sami. Gdy się zastanowimy, jak błędne było nasze pojęcie o Bogu, można się zastanawiać, jak chrześcijaństwo w ogóle mogło się rozwijać. Jedyną przeciwwagą było zapewne rozważanie o miłości Jezusa i Jego staraniach, by ratować ludzi.
Wątpliwości wywołane przez koncepcję piekła
Mądrzy i inteligentni ludzie zdecydowanie odrzucają wiarę w wieczne męki jako nielogiczną. Niestety, ci sami ludzie, przekonani o tym, że ta doktryna jest zgodna z Pismem Świętym, odrzucają także Biblię, tracąc wiarę i skłaniając się w stronę niewiary, w stronę innych nauk, takich jak Christian Science, spirytyzm, teozofia, itp.
Jeśli dzisiaj po południu uda mi się przekonać was, że Pismo Święte nie wspiera tej absurdalnej teorii o wiecznych mękach, która rzekomo opiera się na nim – jeśli z kolei pokażę wam, że „piekło” w Piśmie Świętym jest logiczne i rozsądne, to spodziewam się, że umocnię niektórych z was, przywrócę trochę zaufania do Biblii jako Słowa Bożego i przygotuję wasze umysły do zrozumienia, że podobnie jak ten błąd nie ma podstaw w Piśmie Świętym, tak samo wszystkie nielogiczne nauki z „ciemnych wieków” nie mają oparcia w Biblii. Mam nadzieję, że tym sposobem zbuduję fundament pod wasze przyszłe wzrosty w wierze i łasce. Nie mogę prosić Pana o większe błogosławieństwo dla was, niż to, które już otrzymałem dzięki lepszej znajomości Pisma Świętego w tej kwestii.
Postaram się przedstawić biblijne dowody na to, że biblijne miejsce zwanie „piekłem” nie oznacza cierpienia, ale stanu śmierci i grobu. Pokażę, że Pismo Święte mówi, iż zarówno dobrzy, jak i źli trafiają do tego biblijnego piekła, czyli grobu, i mają nadzieję na zbawienie poprzez zmartwychwstanie – uwolnienie od śmierci dzięki Odkupicielowi w odpowiednim czasie według Bożego planu.
Piekło biblijne
Jak pewnie wszyscy wiecie, starotestamentalna część Biblii została napisana w języku hebrajskim, natomiast Nowy Testament po grecku. Zacznijmy od Starego Testamentu. Odkryjemy, że w każdym fragmencie Starego Testamentu słowo „piekło” jest tłumaczeniem hebrajskiego słowa „szeo1”, które występuje aż 66 razy. W naszym powszechnym przekładzie, słowo to jest przekładane na trzy różne sposoby: 32 razy jako grób, 31 razy jako piekło, a 3 razy jako otchłań. Wszędzie powinno być przetłumaczone jako mogiła, otchłań lub grób. Zwraca uwagę fakt, że w dwóch przypadkach, gdzie w powszechnym tłumaczeniu jest używane słowo „piekło”, przypis informuje, że dosłownie oznacza to „grób”.
Jednym z miejsc, o których mowa, jest fragment z Proroctwa Jonasza (Jonasz 2:2). Opisuje on moment, w którym Jonasz modlił się do Boga będąc w brzuchu wielkiej ryby. Został on pochłonięty i pogrzebany, jednak wciąż żywy. Współczesne tłumaczenie podaje: „Z głębokości grobu wołałem”, lecz dosłownie oznacza to: „Z brzucha grobu się modliłem”. Analizując te przypadki oraz inne, można zauważyć, że słowo „piekło” zostało nieprawidłowo przetłumaczone w 29 z 66 przypadków. Nie będę jednak wchodził w szczegóły dotyczące wszystkich 66 przypadków, gdyż posiadamy bezpłatną broszurę, która omawia ten temat wyczerpująco. Broszura ta przygląda się każdemu fragmencie zawierającemu słowo „piekło”, począwszy od Księgi Rodzaju, aż do Objawienia, oraz każdemu zapisowi, który w jakikolwiek sposób wydaje się sugerować wieczne cierpienia. Analiza wszystkich wymienionych wersetów wraz z kontekstem została uwzględniona w broszurze, która dodatkowo wskazuje na ich znaczenie lub brak znaczenia. Przeczytanie tego materiału przekona każdego rozważnego czytelnika.
Przy okazji zaznaczyłem, że wiele problemów związanych z tym tematem wynikało z lekceważącego podejścia do Pisma Świętego, z dodawania własnych interpretacji do jego treści w naszych umysłach, jeśli nie wręcz w słowach. Na przykład, gdy przeczytaliśmy w Biblii: „Ale wszystkich niepobożnych wytraci” (Psalm 145:20), moim zdaniem ustaliliśmy, że „tracenie” oznacza „zachowanie”, „utrzymywanie w ogniu”, „utrzymywanie w męce” i „utrzymywanie z diabłami przez wieczność”. W ten sposób przekręciliśmy Słowo Boże na naszą własną szkodę, a także na szkodę innych. Podobnie z interpretacją słowa „umierać”, gdy przeczytaliśmy w Piśmie Świętym: „Dusza, która grzeszy, ta umrze” (Ezech. 18:20), Zmieniliśmy interpretację Słowa Bożego – chociaż nie odważalibyśmy się tego zrobić w przypadku innych pism – i doszliśmy do wniosku: Śmierć tutaj musi oznaczać życie, życie w wiecznych cierpieniach z diabłami, w mękach”. Podobnie zinterpretowaliśmy słowo zaginąć; czytając w Piśmie Świętym, że „niezbożni poginą” (Psalm 37:20), całkowicie zmieniliśmy znaczenie słów i stwierdziliśmy, że zachowań znaczy ginąć. W ten sposób nasze myślenie było skomplikowane; byliśmy ogłuszeni przez Wroga w sprawach, które ogłuszyły cały pogański świat, uniemożliwiając wspaniałemu światłu dobroci Bożej świecenie coraz jaśniej w ludzkich sercach. (2 Kor. 4:4).
Sędziwość w piekle
Termin „szeol” pojawia się po raz pierwszy w kontekście patriarchi Jakuba i jego dwunastu synów. Jego dwaj najmłodsi, najszlachetniejsi synowie byli szczególnie ukochani przez Jakuba. Józef, jego ulubieniec, noszący piękną, wielobarwną szatę, został wysłany przez ojca do swoich braci, którzy pasli owce daleko od domu, aby przynieść im przysmaki i przekazać wieści o swoim dobrym stanie. Bracia, zazdrośni, początkowo planowali go zabić, ale ostatecznie sprzedali go Ismaelitom, którzy następnie sprzedali go Egipcjanom; w Egipcie, dzięki opiece Bożej, Józef stał się po czasie władzą większą nawet od króla. Tymczasem bracia zabrali tę specjalną, kolorową szatę, pobrudzoną krwią koźlęcia i pyłem, i przysłali ją do domu Jakuba, pytając czy ją rozpoznaje. Ojciec odpowiedział: „Suknia jest syna mego; zwierz zły pożarł go! (…) Zaprawdę w żałobie zstąpię za synem moim do grobu [szeolu]” – 1 Mojż. 37:35. Co miał na myśli? Czy szeol oznaczał dla niego miejsce cierpienia i ognia? Czy przypuszczał, że Józef, jego syn, tam poszedł i że również jego, Jakuba, czeka to samo? Nie, odpowiadamy. Rozumiał, że Józef zmarł i że będzie żałował swojego ukochanego syna przez resztę życia, aż sam również przejdzie do szeolu, do piekła.
Kolejny raz pojawia się to słowo trochę później w tej samej opowieści. Bracia udali się do Egiptu, aby kupić zboże, ponieważ głód panował w ziemi Kanaan. Konieczne było, żeby tam pojechali po zapasy, ale powiadomili Jakuba, że naczelnik, którego nie rozpoznali jako Józefa, zażądał od nich, aby przy następnej wizycie przyprowadzili ze sobą Beniamina, ich brata, którego teraz Jakub szczególnie kochał. Jakub się sprzeciwił, ale nie mając innego wyjścia, ostatecznie zgodził się, żeby zabrali ze sobą Beniamina, mówiąc jednocześnie, że jeśli nie przyprowadzą chłopca bezpiecznie z powrotem, to zginie z żalu. Jakub nie miał na myśli tego, że miałby iść do piekła, jeśli Beniamin nie wróci, ale że smutek spowoduje jego śmierć. Czy osoba zdrowych zmysłów może kwestionować znaczenie słowa „szeol” w obydwu tych przypadkach, pierwszych dwóch, które pojawiają się w Biblii? Absolutnie nie! Nie ma ani cienia wątpliwości ani też nie ma powodu, aby takie wątpliwości mieć. Słowo to ma identyczne znaczenie w każdym przypadku w całym Piśmie Świętym, co ujrzycie, czytając uważnie naszą bezpłatną broszurę.
Piekło w literaturze staroangielskiej
Argument na rzecz tłumaczy naszej ogólnej wersji Biblii angielskiej [Common Version] jest to, że wszystkie języki żywe ulegają zmianom znaczeniowym, zwłaszcza język angielski. Na przykład, słowo „piekło” kiedyś oznaczało „mogiłę” w języku angielskim, ale w miarę upływu czasu straciło to znaczenie i obecnie nie jest używane w języku potocznym. Przykłady tego słowa znajdują się w starszej angielskiej literaturze, gdzie odnosi się do pokrycia domu strzechą (ang. helling, hell). Podobnie, rolnicy „kopiący” (ang. helling) ziemniaki nie palili ich na ruszcie ani torturowali, tylko składowali je w dole, aby zabezpieczyć przed zamarznięciem, aż będą gotowe do spożycia.
O ile chodzi o tłumaczy nowej wersji, wydaje się, że byli zbyt honorowi, aby użyć słowa „piekło” dla szeolu i hadesu, ale nie tak bardzo, żeby powiedzieć ludziom prawdę na ten temat. Dlatego w nowej wersji zauważysz, że nie ma tłumaczenia dla hebrajskiego słowa „szeol” w Starym Testamencie ani greckiego „hades” w Nowym Testamencie, używając ich zamiast „piekło” tam, gdzie nie użyto słowa „grób”. Tłumacze jasno przewidzieli, że odbiorcy, nie znając języka greckiego ani hebrajskiego, mogliby to odebrać jako próbę uniknięcia idei piekła, podczas gdy rzeczywistym celem było jej podtrzymanie. Tłumacze mieli świadomość, że opinia publiczna uzna, że piekło nadal jest tak samo gorące i rzeczywiste, nawet gdy nazywa się je teraz szeol lub hades. Byli świadomi tego, że odbiorcy nigdy nie będą podejrzewać, że stosują mylące interpretacje, aby zasłonić im dostęp do klarownego przekazu Słowa Bożego, że Sheol to po prostu grobowiec, czyli miejsce spoczynku, lub stan śmierci.
Modlitwa o pójście do piekła
Ijob, jedna z najbardziej wybitnych postaci Starego Testamentu, został uznany za ulubieńca Bożego. Złożył bardzo symboliczną prośbę o możliwość pójścia do piekła, szeolu lub grobu. To niezwykłe, że mimo swojej sprawiedliwości doświadczał tak wielu niedogodności, co potwierdza słowa: „Wiele złego spotyka sprawiedliwego” – Psalm 34:20. Ijob, nie chcąc odebrać sobie życia, widział w śmierci ukojenie dla swoich cierpień i problemów. Przypomnijmy sobie jego nieszczęścia. Nawet pomimo miłości Wszechmogącego, Przeciwnik pozyskał zgodę na bolesne doświadczenie dla Ijoba, które pozbawiło go wszystkiego, co posiadał, z wyjątkiem kruchego życia. Jego dzieci zginęły podczas ich urodzin, stada i dobytek zostały zniszczone. Na końcu cierpiał na poważne problemy zdrowotne, a jego ciało było pokryte wrzodami od stóp do głowy (Księga Hioba 1:6-22).
Zamiast wesprzeć go w trudnych chwilach, przyjaciele i sąsiedzi przeciwstawili się mu, oskarżając o obłudę i twierdząc, że Bóg go teraz ukarał. Mimo próśb do Pana o sprawiedliwość, Ijob został zepchnięty na dno przez swoich bliskich. Ostatecznie jednak Pan wydał wyrok na korzyść Ijoba, potępiając jego towarzyszy. Nawet żona dodatkowo utrudniła sytuację, podkręcając emocje swoim krzykiem. „Przeklętyś od Boga i powinieneś umrzeć!” Następnie ubogi Job odmówił modlitwę, mówiąc: „Obyżeś mię w grobie [w szeolu] ukrył i utaił, ażby się uciszył gniew twój” – Ijoba 14:13.
Czy ktoś, kto ma zdrowy rozsądek, uważałby, że biedny Ijob po przejściu przez te cierpienia prosił Boga o umieszczenie go w miejscu wiecznych mąk, aby stać się rozrywką dla diabłów? Nie, taka teza byłaby absurdalna. Widać było, że Ijob po prostu rozumiał, że jeśli Bóg tak zdecyduje, to z radością umrze i trafi do szeolu, do grobu, do stanu śmierci.
Szeol nie jest na zawsze pożądanym miejscem
Jednak Ijob miał nadzieję na to, co miało nadejść – nie pragnął on zniszczenia; dlatego jego modlitwa brzmiała: „Obyś mnie schował w grobie [w szeolu, w piekle], aż ustąpi twój gniew”. Ten wspomniany „gniew” jest czasem określany jako „klątwa”. W Raju, gdzie nasi pierwsi rodzice żyli w doskonałości, poprzez swoje nieposłuszeństwo ściągnęli na siebie Boży wyrok w postaci „klątwy”, czyli „gniewu” – wyroku śmierci, który objawia się poprzez wszelkie rodzaje zła, które dotykają naszą ludzkość przez ostatnie sześć tysięcy lat. Ijob spojrzał poza czas trwania tego „przekleństwa”, czyli „gniewu”, w kierunku przyszłości, kiedy klątwa zostanie zniesiona, a zamiast niej każdy człowiek otrzyma „błogosławieństwo”, włącznie z nim samym. Jako prorok, uprzeł swoje oczy na nadchodzącego Zbawiciela, utwierdzając w ten sposób swoją nadzieję.„Aczci ja wiem, iż Odkupiciel mój żyje, a iż w ostateczny dzień nad prochem stanie” [Ijoba 19:25]. Rozumiał, że przez działanie Zbawiciela „klątwa” zostanie zdjęta, a to, co zostało wypowiedziane w jego modlitwie, o ukryciu go w szeolu, grobie, mogile, trwało tylko do momentu, gdy „klątwa” i „gniew” odejdą – wtedy nadejdzie czas ogromnego błogosławieństwa, panowania Tysiąclecia. Kontynuacja jego modlitwy także wyrażała nadzieję na zmartwychwstanie. „A iżbyś mi zamierzył kres, kiedy chcesz wspomnieć na mnie”. Następnie, odnosząc się wyraźnie do zmartwychwstania, stwierdza on: „Zawołasz, a ja tobie odpowiem, a spraw rąk twoich pożądasz” – Ijoba 14:15.
Również pamiętamy modlitwę proroka Dawida o uwolnienie od śmierci. On wypowiadał się: „Wybaw mię dla miłosierdzia twego. Albowiem w śmierci nie masz pamiątki o tobie, a w grobie [w szeolu, w piekle] któż cię wyznawać będzie” – Psalm 6:5‑6. Również wspominamy dobrego króla Ezechiasza, którego czas życia został wydłużony o piętnaście lat w odpowiedzi na jego modlitwę. Wychwalając Boga, wyrażał on: „Albowiem nie grób [szeol] wysławia cię, ani śmierć chwali cię” – Izaj. 38:18.
Przytoczenie całego przysłowia
To jest jedno z inspirujących, często powtarzanych przysłów Salomona: „Wszystko, co przedsięweźmie ręka twoja do czynienia, czyń według możności twojej”. Jednakże bardzo rzadko słyszymy pozostałą część cytowanego fragmentu, a mianowicie: „Albowiem nie masz żadnej pracy ani myśli, ani umiejętności, ani mądrości w grobie [w szeolu], do którego ty idziesz” – Kazn. 9:10. To stwierdzenie staje się bardziej sensowne, gdy jest właściwie zrozumiane – przez ostatnie sześć tysięcy lat ludzkość szła do piekła bez względu na swoją mądrość, umiejętności czy pracę. Umarli są po prostu martwi, nie istnieją, ale Bóg obiecał im powstanie z martwych, aby przejść do świadomego istnienia. Dla nich ten moment przebudzenia będzie wydawał się następny po śmierci, bo nie ma mądrości ani wiedzy poza grobem. Będzie cudowne, gdy wielka liczba ludzi zostanie obudzona ze śmierci i po raz pierwszy zrozumieją miłosierdzie Boże. Zamiast męki, Bóg otworzy bramy grobu przez swojego Syna i uwolni więźniów śmierci, przygotowując ich do przyszłego podniesienia z grzechu i cieszenia się tysiącletnim panowaniem Syna Bożego.
Szeol to po grecku hades
Zachęcamy teraz Państwa do zwrócenia uwagi na to, że jak pokazaliśmy, w Starym Testamencie słowo „szeol” oznacza po prostu „mogiłę”, stan śmierci i jest równoznaczne z słowem „hades” w greckim Nowym Testamencie, które również oznacza „mogiłę”, stan śmierci. Na przykład w Psalmie 16:10 czytamy: „Nie zostawisz duszy mojej w grobie” [w szeolu, w piekle], a św. Piotr, cytując te słowa w dniu Pięćdziesiątnicy, mówi: „Albowiem nie zostawisz duszy mojej w piekle” [w hadesie, w grobie] – Dzieje Ap. 2:27‑31. Święty Piotr kontynuuje wyjaśnianie, że Dawid nie mówił o swojej własnej duszy, ale o duszy Jezusa, przepowiadając w ten sposób zmartwychwstanie naszego Pana trzeciego dnia. To wydaje się bardzo klarowne i proste z punktu widzenia biblijnego.
Skorzystajmy z innego obrazu. Prorok Ozeasz deklaruje:„Z ręki grobu [szeolu, piekła] wybawię ich, od śmierci wykupię ich. O śmierci, będę śmiercią twoją, o grobie [szeolu, piekle] będę skażeniem twoim” [Oz. 13:14]. Paweł, który sprawuje urząd apostoła, odnosi się do tego fragmentu w swoim obszernym traktacie dotyczącym zmartwychwstania, wyrażając się w ten sposób: „Gdzież jest, o śmierci, bodziec twój? Gdzież jest, piekło, [hadesie, grobie] zwycięstwo twoje?” – 1 Kor. 15:55. Czy można to ująć w prostszy sposób? Wszystko, co musimy zrobić, to pozbyć się mgły „mrocznych wieków”, która przesłania nasze zrozumienie i pozwolić, aby prawdziwe światło, płynące z Bożego Słowa, mówiło do nas jasno i samo tłumaczyło się.