Pseudoapostołowie naszych czasów

W minionych wiekach istniała grupa ludzi, którzy twierdzili, że są apostołami, lecz jak wskazuje nasz fragment, nie mieli do tego uprawnień. Pismo Święte jednoznacznie pokazuje, że Bóg nigdy nie planował, by liczba apostołów Baranka przekraczała dwanaście. Przypomnijmy sobie słowa Jezusa skierowane do Dwunastu: „Zaprawdę powiadam wam: Iż wy, którzyście mię naśladowali w odrodzeniu, gdy usiądzie Syn człowieczy na stolicy chwały swojej, usiądziecie i wy na dwunastu stolicach, sądząc dwanaście pokoleń izraelskich” – Mat. 19:28. Wyraźnie widać, że liczba tronów apostolskich miała wynosić dwanaście, ani więcej, ani mniej.

„Doświadczyłeś tych, którzy się mienią być Apostołami, a nie są, i znalazłeś ich, że są kłamcami” – Obj. 2:2.

W minionych wiekach istniała grupa ludzi, którzy twierdzili, że są apostołami, lecz jak wskazuje nasz fragment, nie mieli do tego uprawnień. Pismo Święte jednoznacznie pokazuje, że Bóg nigdy nie planował, by liczba apostołów Baranka przekraczała dwanaście. Przypomnijmy sobie słowa Jezusa skierowane do Dwunastu: „Zaprawdę powiadam wam: Iż wy, którzyście mię naśladowali w odrodzeniu, gdy usiądzie Syn człowieczy na stolicy chwały swojej, usiądziecie i wy na dwunastu stolicach, sądząc dwanaście pokoleń izraelskich” – Mat. 19:28. Wyraźnie widać, że liczba tronów apostolskich miała wynosić dwanaście, ani więcej, ani mniej.

W Księdze Objawienia (Obj. 12:1) Kościół jest symbolicznie ukazany jako niewiasta ubrana w słońce (symbol Ewangelii), z księżycem (żydowski Zakon) pod jej stopami, a na głowie nosi koronę z DWUNASTU GWIAZD (nauczycieli ustanowionych i natchnionych przez Boga). Jest zatem oczywiste, że tylko dwanaście gwiazd zostało upoważnionych przez Boga, a św. Paweł objął miejsce Judasza.

Innym kluczowym obrazem, który został dany Janowi w wizji przez Jezusa, jest przedstawienie uwielbionego Kościoła. W Objawieniu 21:1-5,9-27 ukazano Kościół jako schodzący z nieba, by rozpocząć wielkie dzieło błogosławienia świata. Co warte szczególnej uwagi, ten uwielbiony Kościół opiera się na dwunastu fundamentach, na których wypisane są imiona DWUNASTU APOSTOŁÓW Baranka.

Zatem, moi drodzy, widzimy, że nasi bracia z Kościołów rzymskokatolickiego, greckokatolickiego i anglikańskiego popełniają istotny błąd, ustanawiając biskupów, którzy tytułują się apostołami. Takie roszczenia są sprzeczne z Pismem Świętym.

Słowo Boże powinno być przekazywane wiernie

Jezus wyraźnie mówi, że ci, którzy roszczą sobie prawo do tytułu apostołów, nie będąc nimi, kłamią. Powinniśmy zatem kierować się nie tradycjami z przeszłości, ale tym, co mówi sam Chrystus. On jest ostatecznym autorytetem. W pewnym stopniu możemy zrozumieć tych, którzy znaleźli się na wysokich stanowiskach i przez pokolenia byli uczeni, że są apostołami na wzór pierwotnych Dwunastu powołanych przez Jezusa. Współczujemy im, ponieważ zostali poważnie wprowadzeni w błąd. Jednakże musimy pamiętać słowa Jezusa i patrzeć na tę kwestię we właściwy sposób. Jak sam powiedział: „Doświadczyłeś tych, którzy się mienią być Apostołami, a nie są, i znalazłeś ich, że są kłamcami.” To nie brak uprzejmości z naszej strony, lecz wypełnianie obowiązku głoszenia Słowa Bożego. Jak powiedziano w Księdze Jeremiasza: „Ten, który ma sen [fantazje], niech opowiada sen, ale ten, który ma MOJE SŁOWO, niech WIERNIE zwiastuje moje słowo” – Jer. 23:28 (NB). Zaniechanie głoszenia prawdy z powodu obawy przed ludźmi byłoby współuczestnictwem w grzechu dodawania do Pisma Świętego.

Wielkie roszczenia, które niegdyś miały miejsce, zostały w dużej mierze porzucone lub przynajmniej nie są już wysuwane z taką stanowczością jak dawniej. Świat staje się coraz bardziej oświecony, a takie pretensje wydają się dziś wręcz niedorzeczne. Niemniej jednak wciąż istnieją ci, którzy twierdzą, że tylko oni mają prawo mianować głosicieli, i że jeśli oni kogoś nie wyświęcą, taka osoba nie ma uprawnień do przemawiania w imieniu Bożym. Takie twierdzenia są oparte na ich przekonaniu, że są „biskupami apostolskimi.” Jednak nawet te roszczenia nie są już egzekwowane z dawną gorliwością. Gdy przywódcy innych Kościołów pytają, dlaczego się od nich dystansują, ci niechętnie wyjaśniają prawdziwe przyczyny. W rzeczywistości musieliby powiedzieć: „My jesteśmy Kościołem, my jesteśmy apostołami, a wy nie macie prawa głosić, jeśli nie zostaniecie przez nas wyświęceni.” Z tego powodu ich pozycje stają się coraz bardziej niepewne i chwiejne.

Przykładem takiej sytuacji jest zebranie biskupów Kościoła episkopalnego, które miało miejsce około cztery lata temu w Detroit. W trakcie tego spotkania podjęli uchwałę wyrażającą chęć współpracy z innymi denominacjami, o ile będą one zgodne z ortodoksyjnymi naukami biskupów anglikańskich. Ci, którzy by się nie podporządkowali, uznaliby za heretyków, pozbawionych prawa do głoszenia.

Jak ludzie stali się zależni od kleru

Te dawne pretensje do dziedzictwa apostolskiego wprowadziły Kościół w stan dezorientacji i zamieszania, z którego do dziś nie udało się całkowicie wydostać. Wielu chrześcijan wciąż błądzi w tej kwestii. Od mniej więcej roku 325 n.e. doktryna o sukcesji apostolskiej zaczęła się umacniać. Ówcześni biskupi stopniowo zaczęli „panować nad dziedzictwem Pańskim”, co prowadziło do stopniowego podziału Kościoła na „laików” – czyli osoby świeckie, oraz „kler”, który zaczął być uznawany za samego Kościoła. W owym czasie powszechnie uważano, że biskupi są apostołami, a ich autorytet pochodzi bezpośrednio od Boga.

Warto pamiętać, że kilka wieków temu Pismo Święte było niezwykle rzadkie i miało ogromną wartość. Biblie przepisywano ręcznie przez nielicznych skrybów, co czyniło je bardzo kosztownymi. Pergamin, na którym je zapisywano, był używany, ponieważ ani papier, ani druk jeszcze nie istniały. W tamtych czasach zaledwie garstka ludzi posiadała Biblię, a jeszcze mniej było takich, którzy potrafili czytać. W takich warunkach wierni byli całkowicie zależni od biskupów, którzy twierdzili, że są „biskupami apostolskimi” i że tylko oni mają boskie prawo do czytania i interpretowania Pisma Świętego.

Jezus powiedział dwunastu apostołom, że cokolwiek zwiążą na ziemi, będzie związane i w niebie, a cokolwiek rozwiążą na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie. Pisma apostołów były zatem pod szczególnym nadzorem Pana, a ich nauki były natchnione (2 Kor. 12:7; Gal. 1:11-12). Święty Paweł podkreśla, że „wszystko Pismo od Boga jest natchnione i pożyteczne, (…) aby człowiek Boży był doskonały, ku wszelkiej sprawie dobrej dostatecznie wyćwiczony” – 2 Tym. 3:16-17. Dlatego nie potrzebujemy nowych nauk ani kolejnych apostołów poza pierwotną Dwunastką, wliczając w to apostoła Pawła, który został wybrany przez Pana, by zastąpić Judasza.

Dopiero wraz z wynalezieniem druku i zakończeniem 1260 symbolicznych dni – czyli 1260 lat papieskiego prześladowania – Pismo Święte zaczęło być szeroko rozpowszechniane przez towarzystwa biblijne na całym świecie. Ponadto, edukacja stała się bardziej dostępna. Współcześnie Biblia jest łatwo dostępna i niedroga, dzięki czemu każdy ma możliwość ją czytać.

Pochodzenie credo nicejskiego

Wróćmy do roku 325. W tym czasie biskupi Kościoła zaczęli domagać się autorytetu apostolskiego, twierdząc, że to oni są żyjącymi apostołami, a ich nauki stanowią bezpośredni głos Boży. Jednak ci nowo mianowani „apostołowie” nie byli w stanie osiągnąć takiej zgodności, jaką charakteryzowali się pierwotni, prawdziwi apostołowie powołani przez Jezusa. Czytając pisma autentycznych apostołów, widzimy wyraźnie, że ich nauki były spójne. W roku 325 pojawiła się jednak nadzieja na poprawę sytuacji. Cesarz Konstantyn zwołał sobór w Nicei, licząc na to, że jego polityczny autorytet pomoże nadać odpowiedni kierunek rozwojowi chrześcijaństwa, które zyskiwało coraz większy wpływ w jego imperium.

Choć Konstantyn formalnie przyjął chrześcijaństwo, nie został ochrzczony aż do dnia swojej śmierci. Jego wyznawanie tej wiary miało wyraźnie polityczny charakter. Choć trudno osądzić jego serce, jego działania wskazują na silne motywy polityczne. W roku 325 cesarz rozesłał zaproszenia do wszystkich biskupów w swoim imperium, zachęcając ich do przybycia do Nicei na sobór powszechny. Oferował pokrycie wszelkich kosztów podróży i pobytu. Ostatecznie przybyło około 384 biskupów, co stanowiło mniej niż ich pełną liczbę. Był to pierwszy ekumeniczny sobór powszechny, oprócz tego, który odbył się w Jerozolimie i był zwołany przez prawdziwych apostołów Jezusa. Sobór nicejski miał być drugim takim zgromadzeniem, choć biskupi sami siebie mianowali apostołami.

Cesarz szybko zauważył, że biskupi nie są zgodni co do doktryn. Wierząc, że ich autorytet pochodzi bezpośrednio od Boga, jak sami twierdzili, Konstantyn zaproponował im, by doszli do porozumienia w kwestii podstawowych nauk i ogłosili, które z nich są prawdziwe i zgodne z wiarą. Zasugerował, że od tej pory nauczanie czegokolwiek innego niż przyjęte doktryny powinno być uznane za herezję. W zamian za to cesarz obiecał swoje wsparcie dla Kościoła, oczekując, że obie strony będą się wzajemnie wspierać. Zakładał, że takie porozumienie przyciągnie masy pogan do Kościoła, a on sam karałby heretyków, umacniając w ten sposób jedność wiary.

Tak powstało wyznanie nicejskie, pierwsze z wielkich chrześcijańskich wyznań wiary, sformułowane przez biskupów, którzy sami siebie uznali za apostołów. W wyniku tych wydarzeń nad ludem zawisła ciężka ręka – znaleźli się oni między autorytetem cesarza a władzą biskupów. Nieuświadomione rzesze wiernych były całkowicie zależne od decyzji kościelnych hierarchów. To był koniec swobodnego badania Pisma Świętego; Biblia przestała być używana na szeroką skalę. Zamiast tego, wierni mieli podążać za wyznaniem nicejskim. Biskupi, mianujący się apostołami, przekonywali lud, że to oni mają boskie upoważnienie do nauczania wszystkiego, co wierni powinni wiedzieć.

Biblia przywrócona po 1200 latach

Przez następne 1200 lat Biblia była praktycznie nieznana szerokim masom ludzi. Dopiero w 1526 roku prof. William Tyndale, chrześcijański uczony, niezadowolony z doktryn głoszonych przez biskupów Kościoła, przetłumaczył grecki Nowy Testament na język angielski. Jego celem było umożliwienie ludziom poznania prawdziwych nauk Jezusa i Jego apostołów. Aby wydrukować swój przekład (wówczas prasa drukarska była już w użyciu), Tyndale musiał udać się do Niemiec, ponieważ biskupi angielscy stanowczo sprzeciwiali się jego planom. Gdy egzemplarze Nowego Testamentu dotarły do Londynu, ludzie z ogromnym zapałem chcieli je nabywać. Powstał pomysł organizowania kół biblijnych, gdzie osoby wykształcone mogły czytać Pismo Święte prostemu ludowi.

Jak zareagowali biskupi? Dowiedziawszy się o tym przedsięwzięciu, wykupili cały nakład Nowego Testamentu przetłumaczonego przez Tyndale’a i publicznie spalili go przed katedrą św. Pawła w Londynie. Miejsce to jest do dzisiaj oznaczone. Co ciekawe, byli to biskupi protestanccy z Kościoła anglikańskiego! Ci duchowni, mądrzy według standardów tego świata, doskonale zdawali sobie sprawę z tego, jakie konsekwencje przyniosłoby poznanie przez lud prawdziwego nauczania Biblii. Wiedzieli, że ich autorytet i wpływy szybko by upadły. Gdyby ludzie zaczęli czytać Biblię, zaczęliby również zadawać niewygodne pytania. Tyndale zapłacił za swoje dzieło najwyższą cenę – poniósł śmierć męczeńską.

Przez kolejne czterdzieści lat niezadowolenie rosło. Ludzie zastanawiali się, dlaczego Biblia została im odebrana. Ostatecznie biskupi uznali, że polityka wymagała ustępstw i zdecydowali się pozwolić ludowi na posiadanie Biblii. Wydano wtedy specjalne wydanie, które nazwano „Biblią biskupią”. Oddano ją w ręce wiernych, ostrzegając ich jednocześnie przed niebezpieczeństwem samodzielnej interpretacji Pisma Świętego, twierdząc, że jedynie biskupi posiadają właściwe rozumienie jego treści. Ostrzeżono wiernych, że jeśli będą interpretować Biblię inaczej niż duchowieństwo, grozi im wieczne potępienie. Podobnie katoliccy biskupi, czując presję, wydali własny przekład Biblii, zwany Douay, dla katolików, również opatrzony podobnymi ostrzeżeniami. W ten sposób, choć Biblia była dostępna, jej wpływ został praktycznie wyeliminowany przez strach i zastraszanie.

Jednak mimo tych działań, nie udało się całkowicie wyeliminować wpływu Biblii. Z czasem całe Pismo Święte zostało przetłumaczone na różne języki narodowe. Na początku XIX wieku, gdy edukacja zaczęła się rozpowszechniać, powstały liczne towarzystwa biblijne, które zaczęły propagować samodzielne czytanie Biblii. Ludzie zaczęli sięgać po nią w stopniu dotąd niespotykanym. W wyniku tego zaczęły kruszyć się religijne przesądy, a wierni odważyli się samodzielnie myśleć. Choć niektórzy nadal są związani tymi przesądami, ich liczba systematycznie maleje. Dziś wyznania wiary są tak oderwane od rzeczywistości, że trudno sobie wyobrazić, by jakikolwiek inteligentny duchowny bronił przekonań swojej denominacji w pełni przekonująco.

Biblia przepowiedziała wielkie odstępstwo

Kościół rzymskokatolicki naucza, że po śmierci jego wierni trafiają do czyśćca, gdzie muszą przejść proces oczyszczenia, zanim będą mogli dostąpić nieba. Wierni katolicy nie oczekują bezpośredniego wejścia do raju, lecz najpierw konieczne jest przejście przez cierpienia czyśćcowe, które przygotują ich do życia wiecznego z Bogiem. Według nauk katolickich, największym grzechem jest herezja, a ci, którzy zostaną uznani za heretyków, nie trafiają do czyśćca, lecz są skazani na wieczne potępienie. Z tego powodu wielu katolików odczuwa głęboki lęk przed herezją, co skutkuje ograniczeniem samodzielnego czytania Biblii przez wiernych.

Ta sytuacja przyczyniła się do wielu nieporozumień i trudności. Biblia jednak przewidziała takie okoliczności. Apostoł Paweł ostrzegał, że „niektórzy odpadną od wiary, skłaniając się ku duchom zwodniczym i ku naukom demonów” (1 Tym. 4:1‑3 BT; Dzieje Ap. 20:29‑30). Można winić za to zwodnicze duchy – Szatana i jego upadłych aniołów. Nie oskarżamy naszych katolickich czy episkopalnych przyjaciół, ani żadnych innych, o celowe wprowadzanie w błąd, lecz zgadzamy się z apostołem Pawłem, że zostali oni zwiedzeni przez wielkiego Przeciwnika. W miarę jak coraz więcej światła pada na Słowo Boże, staje się jasne, że Bóg, będący pełen miłości, nigdy nie zaplanowałby tak okrutnego losu dla swoich stworzeń, jakiego nauczają niektóre doktryny religijne. Żyjemy w czasach, w których coraz jaśniej widzimy prawdę objawioną przez Pismo. Przechodzimy przez początek nowej, pełnej nadziei ery. Zbliża się czas, zgodnie z proroctwami biblijnymi, kiedy „otworzą się oczy ślepych, a uszy głuchych otworzone będą” [Izaj. 35:5]. Chwała Bogu za to!

Zbliża się Armagieddon, po którym nastąpi Królestwo Boże

Trwająca obecnie wielka wojna w Europie stanowi początek Armagedonu, o którym mówi Pismo Święte (Obj. 16:16‑20). Wydarzenie to zapoczątkuje obalenie wszystkich systemów fałszu, które przez wieki ciemiężyły lud Boży i wprowadzały świat w błąd. Wszelkie przejawy nieprawości zostaną zniszczone. Wówczas na ziemi zostanie ustanowione chwalebne Królestwo Mesjasza, które wyzwoli ludzkość i zaprowadzi trwałą sprawiedliwość. Wierzymy, że trwająca wojna nie będzie trwała długo, zanim doprowadzi do wybuchu rewolucji. Narody niszczą się nawzajem w gwałtownym tempie.

Wielka Brytania już wydała trzynaście miliardów dolarów na ten konflikt, a jej minister finansów zapowiedział, że kolejny rok wojny będzie kosztować dodatkowe dziewięć miliardów. Łącznie daje to sumę dwudziestu dwóch miliardów. Przy pięcioprocentowym oprocentowaniu oznacza to, że kraj ten będzie musiał wydawać miliard dwieście milionów dolarów rocznie na same odsetki, nie licząc spłaty głównej części długu. Czy można uznać, że to zrównoważony wydatek? Oczywiście, że nie! Wszystko wskazuje na to, że te zobowiązania finansowe nie zostaną ostatecznie pokryte. Sytuacja Francji i Rosji wygląda podobnie, a Niemcy również popadają w finansowy kryzys. Każdy z tych rządów desperacko obciąża przyszłe pokolenia długami, z nadzieją na zwycięstwo. Mówią: „Musimy wygrać!”. Czas pokaże, jak zakończy się ta walka. Z perspektywy biblijnej przewidujemy, że wszystkie te narody wkrótce upadną. W Europie nie przetrwa żadne królestwo, a przyszłość maluje się w barwach anarchii.

Żadne z tych państw nie można nazwać chrześcijańskim, co wyraźnie widać w ich działaniach. Każde z nich łamie międzynarodowe prawo, gotowe poświęcić życie milionów ludzi, byleby zyskać dodatkowy obszar czy rynek zbytu. Egoizm szerzy się na każdym kroku. Jeśli naruszenie prawa międzynarodowego to przejaw anarchii, to możemy powiedzieć, że anarchia już istnieje między narodami. Wszystkie one pozostają pod władzą „księcia tego świata” – Szatana. Biblia zapowiada, że nadchodzi czas, gdy „obróci się ręka jego [człowieka] na bliźniego swego” [Zach. 14:13].

Jesteśmy wdzięczni Bogu, że choć ten czas straszliwego ucisku jest wynikiem ludzkiego grzechu i egoizmu, to jednak Słowo Boże obiecuje, iż na ruinach obecnego porządku zostanie ustanowione Królestwo umiłowanego Syna Bożego. Ostateczne zmagania ludzkości będą okazją dla Boga do działania. Wtedy Mesjasz przemówi, rozkazując: „Umilknij, a uśmierz się” [Mar. 4:39], i burzliwe fale ludzkich namiętności zostaną uspokojone. Z chaosu wyłoni się Boży porządek. Kiedy ludzkość osiągnie granicę wytrzymałości, przyjdzie wybawienie, gdyż będą wzywać Pana, a On ich wysłucha i przyniesie pomoc. Królestwo Boże obejmie kontrolę nad sprawami świata i stanie się „pożądaniem wszystkich narodów”.