Ruch opisany w Hebrajczyków 12:27, wraz z eliminacją rzeczy niestabilnych, trwa obecnie i będzie kontynuowany, aż wszystkie elementy niezgodne z Boskimi zasadami zostaną usunięte. Rezultatem tego procesu będzie „czas uciśnienia, jakiego nie było, odkąd istnieją narody” [Dan. 12:1].
Wszystko, co jest fałszywe, podrobione i niesprawiedliwe, zostanie wstrząśnięte. W terminologii finansowej można to porównać do sytuacji, w której „woda” zostaje wyciśnięta z każdej akcji i obligacji. Przez lata, akcje i obligacje były wydawane na wartości znacznie przewyższające rzeczywistą wartość posiadłości, zgodnie z metodami dawniej uznawanymi, ale dziś powszechnie krytykowanymi. Obecni właściciele tych papierów wartościowych zapłacili za nie różne kwoty – od bardzo wysokich po niewielkie, jednak ich rzeczywista wartość opiera się na cenie posiadłości, wraz z niewielkim oprocentowaniem wynikającym z prawa pierwszeństwa i „dobrej woli” przedsiębiorstwa. W normalnych warunkach miały one wartość rynkową opartą na przyszłych oczekiwaniach sukcesu w interesach. Teraz jednak świadomość sytuacji wśród inwestorów wzrosła, a niechęć do nabywania akcji i obligacji przedsiębiorstw o nadmiernej kapitalizacji jest powszechna, nawet w przypadku najbardziej wiarygodnych firm. W obliczu nowej ery, gdy wszystko jest „potrząsane”, możemy oczekiwać, że wartość tych papierów wartościowych będzie nadal malała, aż zostanie z nich wytrząśnięte wszystko, co nieuczciwe i niesprawiedliwe.
Cztery dekady temu czołowi bankierzy i finansiści doszli do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem dla ich interesów byłoby usunięcie srebra z obiegu i oparcie systemu walutowego wyłącznie na złocie. Ich plan został skutecznie zrealizowany: światowa podaż pieniądza została ograniczona, co umożliwiło bankierom większą kontrolę nad globalnymi finansami. Rozwój systemu bankowego, choć w pewnych aspektach wartościowy, spowodował, że każdy złoty dolar musiał pełnić funkcję kilku dolarów, dzięki systemowi czeków i przelewów bankowych. W ten sposób duże banki zwiększały swoje zyski poprzez wyższe prowizje i odsetki, bogacąc się kosztem społeczeństwa.
Społeczeństwo, nie do końca rozumiejąc konsekwencje, zaakceptowało prawo, które wykluczyło srebro z systemu monetarnego, uznając złoto za jedyną podstawę waluty. Było to możliwe dzięki temu, że uwierzono w narrację bankierów, jakoby takie rozwiązanie było najlepsze dla ludzi, a nie jedynie korzystne dla finansistów. Trzeba jednak zauważyć, że wielu z tych bankierów prawdopodobnie nie rozumiało w pełni tej strategii; byli oni prowadzeni przez bardziej zamożnych i sprytniejszych kolegów, którzy dokładnie wiedzieli, jakie będą konsekwencje ich działań.
Ostatecznym skutkiem tego były ogromne zyski dla bankierów i wzrost ich wpływów. Bez ich wsparcia sprzedaż obligacji czy akcji kolejowych byłaby praktycznie niemożliwa. Bankierzy podejmowali się sprzedaży wielkich emisji obligacji kolejowych za pomocą tak zwanej „akcji zapisowej”, uzyskując przy tym wysokie prowizje. Często również dawali zaliczki na obligacje, trzymając je do czasu sprzedaży, co przynosiło im znaczące zyski.
Dzień obrachunku
Obecnie możemy dostrzec spełnienie się słów Pisma Świętego: „Który chwyta mądrych w chytrości ich” – Ijoba 5:13. Jak to rozumieć? Wielkie banki, które zgromadziły ogromne ilości obligacji i akcji, na których liczyły osiągnąć ogromne zyski, teraz, wbrew swoim oczekiwaniom, nie są w stanie sprzedać ich za żadną cenę. Te papiery wartościowe, uwzględniane jako część aktywów bankowych, sztucznie zawyżają bilanse banków, wykazując ich majątek jako znacznie przewyższający rzeczywiste wartości. Jednakże teraz „woda” zostanie wyciśnięta z tych aktywów, co spowoduje dramatyczne zmniejszenie zasobów tych instytucji finansowych. W efekcie, banki mogą nagle znaleźć się w trudnej sytuacji finansowej, mimo że nie utracą faktycznie żadnych fizycznych środków – przyczyną będzie spadek rynkowej wartości posiadanych papierów wartościowych.
Bankierzy zdają sobie sprawę z tej sytuacji. Wiedzą, że gdyby nadszedł dzień rozliczeń, a ich aktywa zostały przeliczone według rzeczywistej wartości, wiele z nich, nawet największe instytucje finansowe, mogłoby okazać się niewypłacalnymi. Wówczas rząd zmusiłby je do zamknięcia działalności lub do uzupełnienia brakujących środków. W tym właśnie tkwi ich problem; najbogatsi ludzie świata zainwestowali swoje kapitały w podobny sposób, co sprawi, że to zjawisko negatywnie wpłynie na wszystkie wielkie przedsiębiorstwa handlowe. Kiedyś sytuacja bankierów i bogaczy rozwijała się znakomicie dzięki demonetyzacji srebra, jednakże w chwili, gdy nadejdzie pełny dzień rozliczeń, ci sami ludzie staną w obliczu ogromnych problemów. Choć kryzys dotknie zarówno biednych, jak i bogatych, to pod wieloma względami to właśnie ci najbogatsi ucierpią najbardziej.
Procesy likwidacyjne rozpoczęły się jeszcze przed wybuchem obecnej wojny w Europie. Koleje Hartford i New Haven, a także Chicago i Rock Island, zostały wezwane do rozliczenia się z przewartościowanych zasobów. Postawiono im zarzuty w ramach procesów zmierzających do „wyciśnięcia wody” z ich aktywów, co niewątpliwie doprowadzi do całkowitego potrząśnięcia ich wartościami. Jednak wojna, przyspieszając te procesy, doprowadziła świat finansowy do stanu kryzysu szybciej, niż uczyniłby to normalny bieg spraw. Europejskie narody są potrząsane w wyniku działań wojennych, które już pochłonęły miliony istnień ludzkich i setki milionów dolarów. A to dopiero początek. Wartości finansowe zostały mocno osłabione, a kredyty narodowe także cierpią. Złoto, jak w każdej wojnie, staje się najbardziej pożądanym surowcem, ale jak to zwykle bywa, ten cenny kruszec praktycznie znika w objęciach walczących narodów. Te kraje nie będą w stanie sprzedać swoich obligacji za gotówkę, dlatego będą usilnie próbowali spieniężyć amerykańskie papiery wartościowe – akcje, obligacje itp. Jednak pojawia się pytanie, kto je kupi? Ameryka stanie się praktycznie jedynym rynkiem dla tych aktywów, ale, jak już widzieliśmy, amerykańskie banki i bankierzy są już mocno przeciążeni.
Kiedy zdamy sobie sprawę, jak ogromne ilości amerykańskich akcji i obligacji są w rękach Europejczyków, nie będziemy się dziwić, że amerykańscy bankierzy drżą na myśl o rzuceniu ich wszystkich na rynek USA. Wiarygodne źródła finansowe szacują, że Europa posiada około pięć miliardów dolarów ulokowanych w amerykańskich papierach wartościowych. Gdyby tylko piąta część tej sumy miała zostać przeliczona na złoto, mogłoby to wywołać finansową katastrofę. Amerykańskie banki, już obciążone tymi papierami wartościowymi, nie są w stanie wykupić ich wszystkich, co prowadziłoby do gwałtownego spadku cen i licznych bankructw.
Skutek demonetyzacji srebra
W obliczu takiej sytuacji, czyż dziwne jest, że amerykańscy bankierzy obawiają się ponownego otwarcia giełd? Gdyby giełdy nie zostały zamknięte w odpowiednim momencie, moglibyśmy doświadczyć największej paniki finansowej, jaką świat kiedykolwiek widział. Zamknięcie giełd chwilowo oddaliło tę straszliwą panikę. Dzięki temu posunięciu właściciele akcji i obligacji nie mieli możliwości ich spieniężenia, co pozwoliło na utrzymanie nominalnej wartości tych papierów wartościowych. To z kolei umożliwiło bankom i bankierom dalsze uwzględnianie ich w swoich bilansach po fikcyjnych cenach, które dziś nikt nie byłby gotów za nie zapłacić.
Gdyby srebro nie zostało wyeliminowane jako podstawa systemu monetarnego, bankierom nie byłoby tak łatwo przejąć kontroli nad rynkami finansowymi poprzez pobieranie wysokich odsetek i prowizji. Jednakże w obecnej sytuacji banki nie znalazłyby się w tak trudnym położeniu, ponieważ świat dysponowałby dwukrotnie większą ilością środków płatniczych, co umożliwiłoby prowadzenie działalności gospodarczej na większą skalę. Gdy uświadomimy sobie, że dostępna ilość złotych monet na świecie nie jest wystarczająca, aby pokryć nawet odsetki od istniejących długów, staje się jasne, jak instytucje bankowe trzymały społeczeństwo w uścisku, a teraz same duszą się swoimi własnymi decyzjami.
Odsetki od długów nie mogą być spłacane w złocie, ponieważ nie ma go wystarczająco dużo, by pokryć takie zobowiązania. W rezultacie jedynym wyjściem jest emisja kolejnych obligacji, również płatnych w złocie, od których również odsetki muszą być spłacane w tej walucie. Co się stanie, jeśli nikt nie zechce kupić tych obligacji? Odsetki od zagranicznych udziałów w amerykańskich papierach wartościowych, wynoszące zaledwie cztery procent rocznie, oznaczają konieczność ściągnięcia każdego roku dwustu milionów dolarów w złocie na ich spłatę. Wydaje się, że zbliżamy się do impasu w tej wojnie, a mechanizmy finansowe, które niegdyś przynosiły bankierom korzyści, teraz obracają się przeciwko nim, powodując dla nich poważne trudności finansowe.
Obecny stan finansowy można porównać do „domku z kart”, który zdaje się drżeć na krawędzi upadku. Rządy i najlepsi finansiści świata starają się na różne sposoby ustabilizować sytuację. Można by oczekiwać, że ich spryt i zdolności pozwolą im osiągnąć zamierzony cel i ocalić istniejący system finansowy przed całkowitym załamaniem. Jednak jeśli nasze zrozumienie Pisma Świętego jest trafne i jeśli nadszedł czas rozrachunku, w którym wszystko, co jest niestabilne, ma zostać wstrząśnięte, a jedynie to, co nieporuszalne, przetrwa, to możemy być pewni, że wszelkie ludzkie wysiłki na rzecz stabilizacji spełzną na niczym. Wówczas nastąpi największe załamanie finansowe, jakie świat kiedykolwiek widział.
Podkreślam, że to, co mówię, nie jest nowością. Wiele osób już wcześniej wspominało o takich możliwościach, a także pisano o tym w gazetach. My jedynie łączymy te opinie z biblijnymi proroctwami, ukazując, że żyjemy w czasach wielkiego „potrząsania”. Niektórzy mogą uważać takie podejście za fanatyczny pesymizm, ponieważ wiele osób nie ufa Biblii. Niemniej jednak, gdy te wydarzenia zaczną się urzeczywistniać w niedalekiej przyszłości, dla niektórych stanie się jasne, że te wstrząsy – finansowe, społeczne, polityczne i religijne – nie są przypadkowe, lecz pochodzą od Pana.
W normalnych warunkach gospodarka amerykańska powinna rozwijać się jak nigdy wcześniej, gdyż jej konkurenci handlowi są zaangażowani w wojnę i nie mogą w pełni koncentrować się na swoich interesach. Amerykańskie papiery wartościowe również powinny dobrze prosperować, ponieważ zagraniczne straciły na wartości z powodu konfliktów zbrojnych. Jednak ze względu na złoty standard i niedobór złota globalna gospodarka utknęła w martwym punkcie. Potrzeby świata są równie wielkie, jak były zawsze, ale brakuje środków płatniczych, aby je zaspokoić. Prorok Ezechiel zdaje się odnosić do demonetyzacji srebra, gdy mówi: „Srebro swoje po ulicach rozrzucą” (Ezech. 7:19) – ludzie będą traktować srebro jako zwykły towar, a nie pieniądz. Prorok przewiduje również, że złoto stanie się rzadkością i ostatecznie zostanie wycofane z obiegu, gdy ludzie będą je traktować jak nieczystą rzecz, co sugeruje oryginalny tekst hebrajski – „ich złoto pójdzie na śmiecie”. W ten sposób zarówno srebro, jak i złoto przestaną być dostępne jako środki płatnicze.
Kolejowi magnaci i bankierzy, którzy trzymają papiery wartościowe, doskonale rozumieją, że skoro tak trudno jest zebrać fundusze na opłacenie odsetek od obligacji, to jeszcze trudniej będzie wyemitować nowe obligacje w miejsce tych, które wkrótce staną się wymagalne, niezależnie od tego, jak dobrze zarządzane są koleje. Czy więc dziwi nas to, że wielcy finansowi i polityczni przywódcy z niepokojem patrzą w przyszłość? Ich uzasadnione obawy zostały przepowiedziane przez Zbawiciela jako jeden ze znaków obecnego czasu: „Ludzie drętwieć będą przed strachem i oczekiwaniem tych rzeczy, jakie przyjdą na wszystek świat” – na porządek społeczny – „z powodu poruszenia się niebios”, co odnosi się do systemów religijnych (Łuk. 21:26).
Strach nieszczęściem ludzkości
Grzech uczynił z ludzi moralnych tchórzy. Od najmłodszych lat towarzyszy nam strach i niepokój, zwłaszcza wobec przyszłości. Świadomi swoich niedoskonałości, zdajemy sobie sprawę, że nasz Bóg jest doskonały, a doskonałość to jedyny standard, który On może zaakceptować. Oczekujemy kary za nasze grzechy. Szatan, korzystając z położenia naszych praojców, wypaczył obraz Boga, błędnie przedstawiając Jego naturę. Wykorzystał nasze lęki, by odciągnąć nas od Stwórcy i zniekształcić Jego przesłanie zapisane w Piśmie Świętym. Apostoł Paweł ostrzega nas, że to typowe działanie Szatana – fałszuje rzeczywistość, pokazując światło jako ciemność, a ciemność jako światło. Z tego powodu wiele osób, zamiast czerpać pociechę z jednego z najpiękniejszych fragmentów Biblii, doświadcza lęku, kiedy go czyta (2 Kor. 4:4).
Nasze rozważania odnoszą się do tekstu, który jest jednym z licznych symboli zapisanych w tej księdze pełnej symboliki. Lud Boży, prowadzony przez Ducha Świętego, w odpowiednim czasie zrozumie właściwie te symbole. Dla wielu ten czas już nadszedł. Tron, o którym mowa, należy do Mesjasza i symbolizuje Jego pośredniczące panowanie na ziemi przez tysiąc lat. Biel tego tronu oznacza czystość i sprawiedliwość Jego królestwa, które obejmie całe podniebne.
Niebo i ziemia, które pierzchną przed obliczem wielkiego Emmanuela, nie odnoszą się do niebios Bożego tronu ani do ziemi, którą Bóg dał ludziom. Są to symbole.
W biblijnej symbolice ziemia oznacza ustalony porządek cywilizacyjny, morze – wzburzone i niezadowolone masy ludzkości, góry – ludzkie władze i królestwa, które podtrzymują obecne struktury społeczne. Symboliczne niebo odnosi się do duchowych władz – instytucji religijnych i klerykalizmu. W ten sposób, jeśli zastosujemy te objaśnienia do naszego tekstu, dowiemy się, że kiedy Mesjasz obejmie władzę nad światem, obecny porządek społeczny i struktury religijne zostaną usunięte – nie znajdzie się już dla nich miejsce.
Szatan jest obecnie księciem
Ktoś mógłby zadać pytanie: Niezależnie od tego, co sądzimy o czterech tysiącach lat przed przyjściem Chrystusa, czy nie można uznać, że Chrystus zaczął panować od momentu swego wstąpienia do nieba, zasiadając po prawicy Boga? Odpowiedź brzmi: Gdyby Odkupiciel ludzkości rzeczywiście rządził jako Król ziemi przez ostatnie dziewiętnaście stuleci, Biblia musiałaby o tym wspominać.
Jednakże sam Chrystus jasno powiedział, że to Szatan jest księciem tego obecnego wieku; że Królestwo Jego nie pochodzi z tego świata (czyli z tego wieku); że powróci ponownie, aby zabrać swoich naśladowców, a wcześniej odszedł do dalekiej krainy, by otrzymać prawo do swojego królestwa i powrócić, aby je objąć; a przy swoim powrocie będzie Królem chwały (Jan 14:16,30; Jan 18:36; Mat. 21:33; Mat. 25:14,31).
Patrząc na historię ostatnich osiemnastu stuleci, staje się jasne, że Mesjasz nie sprawował królewskiej władzy nad ziemią. Gdybyśmy uznali Go za władcę posiadającego wszechmocną władzę, jaką Mu przypisujemy, musielibyśmy również obarczyć Go odpowiedzialnością za krwawe prześladowania, wojny, głody i epidemie. A przecież nikt zdrowo myślący, po głębszej refleksji, nie zgodziłby się z teorią, że obecnie żyjemy w czasie triumfalnego panowania Chrystusa, które ma przynieść światu sprawiedliwość, błogosławieństwo i odnowienie ludzkości.
Nikt również nie powinien sądzić, że wielkie Królestwo Mesjasza już się zakończyło. Musimy przyznać, że Jego panowanie dopiero nadejdzie, a kiedy zostanie ustanowione, jego wpływ na dzisiejsze systemy – polityczne, społeczne, finansowe i religijne – będzie tak wielki, że znikną one, nie znajdując już dla siebie miejsca. To w tym przyszłym królestwie leży nadzieja dla całego świata.
Obecnie żyjemy w szczytowym punkcie cywilizacji. Jednak wyraźniej niż kiedykolwiek dostrzegamy, że wszelkie jej osiągnięcia są głęboko skażone przez wszechobecne samolubstwo. Samolubstwo przenika każdy aspekt życia. Mimo że oczekuje się od ludzi przestrzegania sprawiedliwości, a ci, którzy od niej odstępują, są nazywani przestępcami, wydaje się, że niemożliwe jest zaprowadzenie prawdziwej sprawiedliwości przy pomocy prawa. Ludzkie umysły znajdują sposoby na obejście przepisów, co pozwala na popełnianie kradzieży, morderstw i innych zbrodni bez groźby kary.
Sąd z wielkiego, białego tronu
Ani Pan Bóg, ani Jego Mesjasz nie mogą mieć jakiegokolwiek udziału w niesprawiedliwości czy niesłuszności. To, że przez wieki niesprawiedliwość była tolerowana, a nierówność sankcjonowana, wynika z faktu, że świat znajdował się pod panowaniem grzechu i śmierci, pod wpływem Szatana, „księcia tego świata”, oraz sił ciemności, samolubstwa i zła – wszystkiego, co jest jego dziełem. To oznacza, że świat nie był rządzony przez Mesjasza, reprezentanta Boga oraz Jego sprawiedliwości i miłości.
Nowa era, którą zapoczątkuje Królestwo Mesjasza, jest ukazana w naszym tekście. Będzie to czas powszechnego panowania czystości, świętości, sprawiedliwości, prawości i prawdy – symbolizowany przez wielki, biały tron. Nic dziwnego, że Biblia mówi, iż symboliczne niebo i ziemia, reprezentujące obecny porządek społeczny i kościelny, przeminą!
Jednak nie należy oczekiwać, że książęta kościelni, finansowi czy polityczni bez oporu przyjmą fakt, że nadeszła godzina pełnego podporządkowania się Mesjaszowi i zasadom Jego doskonałej sprawiedliwości. Wręcz przeciwnie – elity tego świata będą dążyć do jeszcze większej jedności, aby chronić swoje specjalne przywileje. Już teraz możemy zaobserwować wypełnianie się proroctwa z Psalmu drugiego. Żyjemy w czasie, w którym Pan, przez proroka Dawida, nawołuje możnych tej ziemi, aby dostrzegli rzeczywisty stan obecnych wydarzeń – że nastał dzień Mesjasza i że powinien być On uznany, a Jego zasady sprawiedliwości powinny być przestrzegane.
Jednak, jak mówi proroctwo, żyjemy w czasach, kiedy ludzie – masy – będą snuli bezrozumne plany, wierząc, że własnymi siłami są w stanie wprowadzić panowanie sprawiedliwości poprzez socjalizm czy anarchię. Ludzkość musi się nauczyć, że prawdziwe wybawienie może przyjść jedynie od Pana, a nie z ich własnych, słabych wysiłków. Powinni zrozumieć znaczenie słów: „Błogosławieni wszyscy, którzy w nim ufają” (Psalm 2:12).
„Nauczcie się, sędziowie”
Z jednej strony, możni finansowi, ziemscy władcy oraz książęta kościelni debatują nad utrzymaniem istniejącej nierówności, z której czerpią korzyści. Pan mówi, że w ten sposób sprzeciwiają się Jemu i Jego nowo ustanowionemu Królowi, Mesjaszowi. Przez ostatnie ponad sto lat ludzka wolność nieustannie się rozwijała, mimo licznych prób jej zahamowania. Potężni tego świata dostrzegają narastającą falę ludzkiej świadomości oraz dążenie do równych praw. Zaczynają zdawać sobie sprawę, że jeśli nie podejmą działań w celu zatrzymania tego ruchu, ich specjalne przywileje znikną. Już teraz zawiązują plany, jak uwolnić się od ograniczeń nałożonych przez ludzi oraz jak przywrócić autokrację, podobną do tej sprzed stu lat, ale bardziej zaawansowaną, kontrolowaną przez bardziej wykształcone elity, które będą starały się powstrzymać coraz inteligentniejsze masy.
Czy ci wpływowi, kulturalni książęta ziemi nie mogliby dostrzec realiów sytuacji i uświadomić sobie daremności swoich planów? Powinni zrozumieć, że nie mogą powstrzymać ogromnych zmian, które nadchodzą wraz z momentem, gdy Mesjasz obejmie pełnię władzy i rozpocznie swoje panowanie. Gdyby mądrzy tego świata uznali aktualny stan rzeczy i podporządkowali się Bożym wymogom sprawiedliwości i prawdy, jakież wielkie błogosławieństwo spłynęłoby na ludzkość! Gdyby odwrócili swoją uwagę od gromadzenia władzy i bogactwa ku podnoszeniu i oświecaniu ludzi, mogliby stać się sługami nowej ery, która nadeszłaby w pokoju i radości. Jednak Pan informuje nas, że tak się nie stanie, a Królestwo Mesjasza zostanie wprowadzone poprzez „czas uciśnienia, jakiego nie było, odkąd narody istnieją” (Dan. 12:1).
Bóg nie ma względu na osoby, dlatego przed Jego sędziowskim tronem zarówno mali, jak i wielcy, którzy naruszają zasady sprawiedliwości, zostaną ukarani. Chciałbym, aby wielu ludzi, zwłaszcza z niższych warstw społecznych, którzy głośno protestują przeciwko niesprawiedliwości ze strony możnych, zastanowiło się, czy sami nie czynią podobnej niesprawiedliwości. Pamiętajmy, że wielki, biały tron przynosi błogosławieństwa jedynie tym, którzy miłują sprawiedliwość i odrzucają nieprawość.
Mistrz powiedział: „Słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym” (Jan 12:48 BT). Księgi, które wtedy zostaną otwarte, będą obejmować słowa Jezusa, Jego apostołów i proroków. Wówczas wszyscy dostrzegą jedność Boskiego planu sprawiedliwości, a każdy, kto pragnie życia wiecznego, będzie musiał dostosować swoje życie i myślenie do tych zasad. Pod koniec panowania Mesjasza ci, których imiona zostaną zapisane w nowej „księdze żywota”, zostaną uznani za godnych życia wiecznego. Natomiast ci, których imiona nie znajdą się w tej księdze, zostaną wytraceni w drugiej śmierci (Obj. 20:11-15).