Obecnie, ludzie dążący do rozwoju swojej kariery zawodowej lub poprawy jakości życia często korzystają z biografii wielkich postaci. Czasami są to postacie historyczne, takie jak królowie, generałowie czy inne wybitne osobowości, a czasami są to współczesni liderzy światowi – takich jak Elon Musk, Jeff Bezos, Christiano Ronaldo czy Barack Obama. Każda z tych osób (oraz wielu innych) osiągnęła pewien stopień sukcesu. Jako liderzy, często inspirują innych do naśladowania ich ścieżki, podejmowania podobnych decyzji i przyjmowania odpowiedniego punktu widzenia, co może przynieść sukces w zasięgu ręki.
To jest złudne. Naturalnie, wiele aspektów życia tych liderów w biznesie czy sporcie może być inspirujących, takie jak regularność, sumienność czy ciężka praca. Jednakże, istnieje druga strona tego samego medalu. Rzadko kto mówi o kosztach, jakie ci liderzy muszą ponieść, aby odnieść ten sukces. Często oznacza to rozpad związków, utratę kontaktu z rodziną, poświęcenie relacji z dziećmi, samotność oraz wiele płytania relacji z ludźmi, które zbudowali wokół swojego bogactwa i sławy.
Jest bez wątpienia, że to, co oni uważają za sukces, co dla wielu jest imponujące, jest publiczne, spektakularne, w blasku fleszy i blasku. To kusi. Nawet chrześcijanie, którzy stawiają swoją wiarę naprzeciw „okazji” świata, często są skłonni zrezygnować ze swojej nadziei w zmartwychwstanie. „A posiany między ciernie, to ten, który słucha słowa, ale umiłowanie tego świata i ułuda bogactwa zaduszają słowo i plonu nie wydaje.” (Mat. 13:22) Mechanizm jest prosty. Kiedy ktoś przyjmuje Jezusa do swego serca i postępuje według zasad Biblii, w kolejnych latach swojego życia narażony jest na wpływ wzorców proponowanych w mediach takich jak Netflix, TikTok czy YouTube. Odpowiednio przystosowanej osoby nie trzeba być specjalistą od socjologii, aby dostrzec, że media masowe promują inne wzorce niż te biblijne. Podążając za tymi przekazami, chrześcijanin może dostrzec efekty takiego postępowania, takie jak popularność, pieniądze, otoczenie oraz blask kamer. W miarę upływu czasu, bez wyraźnych deklaracji, wartości biblijne stopniowo ustępują miejsca wartościom dominującym w świecie mediów. Proces ten jest długi, powolny oraz subtelny, ale jednocześnie regularny, konsekwentny i niestety w wielu przypadkach skuteczny.
W związku z tym, istotne jest unikanie zatracenia się w natłoku różnorodnych treści, które spotykamy na każdym kroku w naszych telefonach i laptopach. Mówiono już wiele na ten temat, często pojawiają się podobne argumenty, które jednak nie zawsze robią wrażenie. Nie chodzi tutaj o efekt, lecz o bycie czujnym i utrzymywanie ciągłej gotowości duchowej. Ważne jest być świadomym, że to, co cenione przez świat, nie zawsze jest cenione przez Boga.
Jezus prezentuje zupełnie inne podejście niż to, co jest uważane za najlepsze przez świat. Podczas swojej misji nie stawiał na bycie wśród wpływowych osób czy ubieganie się o zaszczyty. Dążenie do władzy i uznania w tym świecie skupia uwagę na wartościach doczesnych, podczas gdy Jezus nauczał o kierowaniu swoimi myślami ku przyszłym wiekom, mówiąc: „Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie, potem przyjdź i naśladuj mnie.” (Mt. 19:21) To są istotne słowa, ponieważ stawiają obok siebie obecne nadzieje i tę, która nadejdzie w przyszłości. Młodzieniec był przykładem osoby, która był gotowy podążać za Jezusem, ale nie za cenę swojego bogactwa.
W ten sposób dochodzimy do momentu, gdy trzeba podjąć decyzję, jaką drogą podążać. Większość chrześcijan decyduje się na kompromis między „światem” a „chrześcijaństwem”, ale w ostatecznym rozrachunku nie ma to znaczenia.
Przygotowanie do naśladownictwa
Młody człowiek, który pragnął naśladować Jezusa, nie został zaakceptowany bezwarunkowo przez Niego. Oczywiście, Jezus był gotowy, by go przyjąć, lecz postawił pewne wymaganie: „idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie, potem przyjdź i naśladuj mnie.” To pokazuje, że naśladowanie Jezusa nie polega na podejściu do tego szybko, ale wymaga odpowiednich przygotowań. To, co przekazują te słowa, wskazuje, że nasze serce musi być gotowe, aby podążać za Jezusem.
Wielu z jego słuchaczy, którzy wysłuchali wielu kazań, nie było gotowych do zostania całkowitymi naśladowcami. Chociaż podążali za nim, to nie oddali całego siebie, nie zrezygnowali z materialnego życia.„A gdy był w Jerozolimie na święcie Paschy, wielu uwierzyło w imię jego, widząc cuda, których dokonywał. Ale sam Jezus nie miał do nich zaufania, bo przejrzał wszystkich” (Jana 2:23-24). Zachwycili się blaskiem niezwykłych zjawisk, były imponujące, przyprawiały o zdumienie. Dostrzegali rzeczywiste zalety i pragnęli czerpać z tego korzyści dla siebie.
Paweł Apostoł uświadomił sobie, jak istotna decyzja stoi przed tymi, którzy pragną podążać za Jezusem.. „Ale wszystko to, co mi było zyskiem, uznałem ze względu na Chrystusa za szkodę.” (Fil 3:7) To, co Saul z Tarsu wykorzystywał do zwalczania chrześcijan, czyli pozycja społeczna, znaczenie, tytuły, wykształcenie i dostęp do pieniędzy, zostało uznane przez Pawła z Tarsu za nieistotne. Wszystkie sprawy związane z życiem doczesnym, choć mogą wydawać się atrakcyjne, wpływają na życie duchowe. Ostatecznie osiąga się to poprzez osobistą wiarę i zaangażowanie w sprawy duchowe.
Nie można iść na żadne ustępstwa. Nie chodzi tutaj o polityczne deklaracje, ale o osobiste naśladowanie Chrystusa, nawet w najbardziej subtelny sposób, który może pozostać niezauważony przez innych, nawet przez najbliższych.
Dlaczego to „przygotowanie” do naśladowania jest ważne? Chodzi o detale. Chodzi o zrozumienie słów i ich znaczeń. Chodzi o to, aby w każdej sytuacji postępować zgodnie z wolą Bożą: „(…) rozumiejcie, jaka jest wola Pańska” (Ef. 5:17) Jeśli pozwolimy, by sprawy ziemskie zdominowały nasze życie, będą one skutecznie odwracać naszą uwagę od zauważenia woli Boga, co ostatecznie może stać się niemożliwe.
Jezus dał nam wzór
Analizując Ewangelię, z reguły skupiamy się na słowach Jezusa. Często wyjmujemy je z kontekstu, traktując je jako uniwersalne przesłanie. Takie podejście pozwala nam wyciągnąć naukę z tych słów. Jednak umiejscowienie tych słów w kontekście, w którym zostały wypowiedziane przez Jezusa, pozwala nam zobaczyć, jak się zachował nasz Pan. Dzięki temu Pan Jezus nie tylko uczy nas swoimi słowami, ale również daje nam wzór postępowania, co dobitnie podkreślił apostoł Paweł. „Nie mamy bowiem arcykapłana, który by nie mógł współczuć ze słabościami naszymi, lecz doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my, z wyjątkiem grzechu.” (Hebr. 4:15)
Powtarzane słowa podkreślają, że Jezus jest z nami w naszych doświadczeniach, problemach i wyzwaniach. Nasz Pan sam przechodził przez pokusy, trudności i cierpienia. Jego życie stanowi dla nas wzór postępowania, z którego możemy czerpać duchowe i życiowe nauki z Ewangelii.
Jezus nie był analizatorem, ale człowiekiem działającym, co podkreślał wielokrotnie. Mówił wiele o miłości, ale nie poprzestał jedynie na słowach, lecz ukazał, jak powinna ona wyglądać w praktyce.„Jeśli tedy Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem nogi wasze, i wy winniście sobie nawzajem umywać nogi. Albowiem dałem wam przykład, byście i wy czynili, jak Ja wam uczyniłem.” (Jana 13:14-15). Piorąc stopy swoim uczniom, poniził się. Często patrzymy na to jak na teatralny gest i wzruszamy się nad „pięknem” tego czynu, nie zawsze zwracając uwagę na kontekst historyczny. W tamtych czasach, posiadanie kilku sług oznaczało, że każdy z nich miał inne obowiązki, co wpływało na ich rangę i status. Sługa odpowiedzialny za mycie stóp swojego Pana był uważany za najmniej znaczącego i najbardziej lekceważonego. Jezus dosłownie się poniżył do tego stopnia. Było to ważne przesłanie do przemyślenia.
Pomimo ważności teorii, ich brak zastosowania w praktyce pozbawia je sensu. Jezus krytykował faryzeuszy za tę właśnie postawę. Mimo że mieli ogromne teoretyczne umiejętności, to ich życie nie pokrywało się z tym, co głosili. „(…) mówią bowiem, ale nie czynią” (Mt 23:3)
Stąd wynika, że kluczowe jest naśladowanie Jezusa, a nie jedynie przyswajanie jego nauk. Zupełnie nie mam zamiaru kwestionować nauczania Jezusa ani go bagatelizować, jedynie podkreślam, że powinniśmy czerpać również z Jego życia. „Kto mówi, że w nim mieszka, powinien sam tak postępować, jak On postępował.” (1 Jana 2:6)
Czego uczył Jezus?
Najlepiej uchwycić postawę Pana Jezusa podczas Jego ziemskiego posłannictwa można znaleźć w słowach ewangelisty Mateusza. „Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.” (Mt. 11:29)
W spóźnienie i pokora to właściwości, które najczęściej można zauważyć w różnych sytuacjach życia Jezusa. Dlatego powinniśmy rozwijać te cechy charakteru jako kluczowe (nie zapominając oczywiście o przymiotach Ducha Świętego) i starać się je rozwijać w naszym osobistym życiu. Oczywiście, inne cechy są również istotne, ale skoro Jezus podkreślił „cichość” i „pokorne serce” jako te, które przynoszą nam ukojenie, warto zastanowić się nad ich znaczeniem.
Co istotne, Jezus nie mówi „bądź cichy i pokorny”. To nie było jedynie nakazem, ale życiowym przykładem do naśladowania. Jezus mówił „bądź jak Ja, cichy i pokorny”. To oznacza, że właściwego postępowania możemy uczyć się bezpośrednio od samego Jezusa, a nie tylko z interpretacji Jego słów.
Rozwinięciem cichości i pokory, są kroki do naśladownictwa Jezusa: „(…) Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną.” (Mt. 16:24) TW taki sam sposób możemy stwierdzić, że Jezus jest naszym przykładem do naśladowania i korzystamy z jego nauk w pełni. Te kluczowe słowa brzmią dobrze i są słuchane jeszcze lepiej. Jednak znaczenie naśladowania Jezusa polega na umiejętności właściwego postępowania nawet w trudnych sytuacjach. Być może nikt nas za to nie pochwali, ale w przyszłości możemy spodziewać się nagrody za to nasze zachowanie.„(…) Nad tym, co małe, byłeś wierny, wiele ci powierzę (…)” (Mt. 25:23)